Warto zauważyć, że chyba celem jeszcze większego rozwarstwienia społeczeństwa, rząd zdecydował się na rozdawanie kasy tylko bogatym Polakom. Czyli tym, którzy mają stałą pracę (rzadki przypadek) i na dodatek posiadają zdolność kredytową (bardzo rzadki przypadek). Ewentualnie mają bogatych rodziców, którzy mogliby bez problemu wyłożyć gotówkę na zakup mieszkania dla swojej pociechy, ale skoro dają dopłaty, i to tak zupełnie za nic, głupi, kto nie skorzysta.
Młodzi Polacy, którzy maja pracę, dziś najczęściej wyciągają ledwie trochę ponad tysiąc złotych na rękę miesięcznie, rzecz jasna na tzw. śmieciówce. Mimo tak marnych dochodów (czytaj: jałmużny) zasilają budżet państwa wpływami w wysokości ok. 2000 zł rocznie, płacąc należne podatki.
Ta grupa młodych rodaków o kredycie hipotecznym może pomarzyć z taką samą nadzieją, jak o locie na Marsa. Niemniej jednak to między innymi osoby z tej grupy są fundatorami hojnych prezentów dla znacznie zamożniejszych kolegów. Jak łatwo policzyć, na kwotę udzielonych dopłat w pierwszym półroczu obowiązywania programu złożyła się praca 75 tysięcy ledwie wiążących koniec z końcem młodych Polaków.Tę nowoczesną formę pomocy państwa nazwać by można: sprawiedliwość społeczna inaczej.
O nagrodę anty-Nobla, ale w dziedzinie demografii, ubiegać się mogą twórcy ustawy o „MdM". Wpadli bowiem na genialny pomysł, aby rozdawać kasę, młodym Polakom, celem zachęcenia ich do prokreacji.
Jednak z tym dawaniem nie do końca jest tak lekko: aby dostać kasę na mieszkanie (10 do 15 proc. wartości lokalu), trzeba najpierw wziąć kredyt na 50 proc. jego wartości. Niby więc kasy przybyło, a jednak ubyło. Kto się nie zadłuży, nie dostanie nic. Jako osoba „siedząca" w bankowości ponad 20 lat, nie zauważyłem istotnego wpływu pozyskanego kredytu hipotecznego na popęd seksualny i w konsekwencji na prokreację.
Jakoś mnie więc nie przekonuje, że z tego przemyślanego planu coś się urodzi: oczywiście mam na myśli znaczący wzrost narodzin, a nie pojedyncze przypadki. Szczególnie, że za grupę starców twórcy ustawy uznali osoby powyżej 35. roku życia. W konsekwencji „MdM" dyskryminuje Polaków ze względu na wiek.