Mamy pieniądze, pomysły, klientów. Potrzebujemy sprzyjającego otoczenia – mówili deweloperzy podczas debaty „Warszawa, miasto które potrzebuje kolejnej dzielnicy?" zorganizowanej w „Rzeczpospolitej". Dyskusja dotyczyła rozwoju stolicy, a konkretnie Chrzanowa – osiedla na Bemowie, na które w najbliższych latach docierać będzie druga linia metra.
Kiedyś były tam tylko pola kapusty, dziś to bardzo atrakcyjny teren dla inwestorów. Chrzanów to bowiem wiele pustych, niezagospodarowanych działek, które czekają na spójną koncepcję planistyczną, by stać się pożądanym miejscem do życia dla tysięcy warszawiaków.
Czy takim miejscem zostanie? Można mieć wątpliwości, gdy spojrzy się na studium zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Dokument pochodzi z 2006 roku, na jego podstawie opracowywany jest natomiast plan miejscowy. To przyprawia deweloperów o zawrót głowy. W ich ocenie Chrzanów ma wszelkie walory, by być drugim Ursynowem. Wskaźniki ze studium na taki rozwój jednak nie pozwalają. – Na Chrzanowie mamy obwodnicę, wkrótce będzie metro. Obszar jest położony stosunkowo niedaleko od centrum. Ten teren jest idealny pod średnio intensywną zabudowę do 23 metrów wysokości – przekonywał Jarosław Szanajca, prezes zarządu Dom Development.
Metro potrzebuje pasażerów
W ocenie Michała Czaykowskiego, przewodniczącego komisji ładu przestrzennego m.st. Warszawy, porównywanie tej część Bemowa do Ursynowa jest jak najbardziej trafne. – Warto jednak podkreślić, że Ursynów powstał przed wybudowaniem metra. Nie zmienia to faktu, że w przypadku Chrzanowa mamy możliwość stworzenia czegoś nowego i po raz pierwszy zaplanowanego odgórnie. Może powstać naprawdę fajna dzielnica, przyjazna mieszkańcom. Tymczasem w studium teren Chrzanowa określony został jako teren przedmieść, teren Ursynowa już natomiast jako strefa miejska – zauważył Czaykowski. – Wskaźniki wysokości budynków w przypadku tych terenów też są zupełnie inne. Na Ursynowie są zdecydowanie wyższe.
– Dlatego, mówiąc krótko, trzeba stworzyć taki plan miejscowy dla tego miejsca i taki pomysł, żeby w porównywalny jak na Ursynowie sposób można było wykorzystać jego potencjał komunikacyjny – mówił Jacek Wojciechowicz, były wiceprezydent m.st. Warszawy. Jest to konieczne – jak zaznaczył, tym bardziej że budowanie metra wiąże się z ogromnymi wydatkami.