Jak przyciągnąć na osiedle klienta, który nie jest do końca zdecydowany na kupno lokalu w danej inwestycji? Można mu obiecać, że jeśli przyjdzie do biura handlowego lub na budowę, to dostanie rabat. Wydaje się, że taką taktykę obierają niektórzy sprzedawcy z działów handlowych firm deweloperskich.

Nasz czytelnik szukał mieszkania na warszawskim Bemowie. W internetowej wyszukiwarce znalazł kilka interesujących go inwestycji i zaczął obdzwaniać deweloperów, dopytując o szczegóły oferty i ewentualne rabaty.

W jednej z firm informacji nie mógł dostać na telefon, choć osiedle od kilku miesięcy stoi gotowe. Handlowiec był nieugięty. Zadzwonił więc tam następnego dnia i trafił na kolegę sprzedawcy, z którym rozmawiał wcześniej. Ten prezentował podobne stanowisko: – Pomyślimy o rabacie, ale proszę przyjechać na miejsce. Nie będziemy przecież negocjować przez telefon. Zobaczy pan wszystko na miejscu i dojdziemy do porozumienia – powtarzał jak mantrę.

Nie przekonywały go argumenty, że czytelnik widział osiedle, a teraz chce wiedzieć, ile musi ostatecznie zapłacić za wybrane mieszkanie. Kupujący pojechał więc do biura sprzedaży. Oprócz superlatyw o osiedlu nie uzyskał jednak nic więcej. Nadzieje na rabat możliwy jedynie przy wizycie osobistej okazały się płonne.

Czy jest w tym coś nagannego? Nie, niby dlaczego? Przecież nikt nikogo nie zmuszał do przyjścia, a konkretna obietnica rabatu nie padła. A że klient stracił czas, mamiony obietnicą – to jego problem.