Tak wynika z art. 29 – 30 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=183262]prawa budowlanego (DzU z 2006 r. nr 156, poz. 1118 ze zm.)[/link], które określa dokładnie, kiedy potrzebujemy pozwolenia na budowę, kiedy wystarczy zgłoszenie inwestycji, a kiedy w ogóle nie musimy załatwiać żadnych formalności, gdy chcemy rozpocząć budowę na naszej działce.
– [b]Mój sąsiad na kawałku drogi dojazdowej do kilku nieruchomości postawił ogrodzenie. Nie miał na to niczyjej zgody. Twierdzi, że jej nie potrzebował, bo prowadzi sprawę o zasiedzenie ogrodzonego kawałka. Podejrzewamy zresztą, że płot postawił nam na złość, bo od wielu lat toczymy w gronie sąsiedzkim spory z nim o różne sprawy. Czy samowolne postawienie siatki bez żadnych zgód jest zgodne z prawem?[/b] – pyta czytelniczka.
Odpowiedź nie jest wcale oczywista, bo wątpliwości w tej sprawie mają nawet sądy administracyjne. Przepisy są bowiem nieprecyzyjne. Art. 29 prawa budowlanego stwierdza, że nie wymaga pozwolenia na budowę stawianie ogrodzeń. Art. 30 zastrzega, że budowa ogrodzeń wysokości powyżej 2,2 m wymaga zgłoszenia inwestycji w starostwie. Zgłoszenia należy też dokonać w razie budowy ogrodzeń od strony dróg, ulic, placów, torów kolejowych i innych miejsc publicznych. Pytanie, czy drogi dojazdowe do nieruchomości niebędące drogami publicznymi to jeszcze miejsca publiczne czy teren prywatny.
W podobnej sprawie [b]Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok 23 sierpnia 2006 r. (sygn. II OSK 1002/05[/b]). Wynika z niego, że droga – choć prawnie nie jest publiczna – może być uznana za miejsce publiczne. Sędziowie za ulice uznali bowiem wszystkie ciągi komunikacyjne, które służą do obsługi bezpośredniego otoczenia i jest możliwość umieszczania w nich urządzeń technicznych niezwiązanych z obsługą ludności.
Jeżeli nadzór budowlany stwierdzi, że droga dojazdowa do działek jest miejscem publicznym, to może wszcząć procedurę legalizacyjną albo nakazać rozbiórkę płotu zbudowanego bez zgłoszenia.