Do takich wniosków doszedł Marcin Drogomirecki, analityk z portalu Domy.pl.
Mieszkania nadal sprzedają się słabo.- Dla jednych klientów przeszkodą na drodze do zakupu są restrykcyjne kryteria przyznawania kredytów Inni, którym bank prawdopodobnie przyznałby kredyt, rezygnują z transakcji, bojąc się utraty pracy - tłumaczy Marcin Drogomirecki.
Jego zdaniem wielu klientów odkłada zakup, licząc na dalsze spadki cen. - Poza tym w czasie boomu potrzeby mieszkaniowe sporej części społeczeństwa zostały na jakiś czas zaspokojone. Mieszkania nie zmienia się jak samochodu - co trzy - cztery lata - stwierdza.
Ciągle za drogo
Zdaniem Marcina Drogomireckiego główną przyczyną zastoju w mieszkaniówce wydaje się fakt, że młodych ludzi na nie stać na mieszkania.
- Jeśli nie dostaną pieniędzy od rodziców, to w większości przypadków ze swoją pensją o własnym M mogą jedynie pomarzyć. Mimo dużej podaży ofert, także na zamieszkanie w wynajętym mieszkaniu mogą sobie pozwolić tylko ci lepiej zarabiający. Gros młodych ludzi musi, czy chce tego, czy nie, mieszkać pod jednym dachem z rodzicami - mówi analityk.
I podaje przykład. - Średnie wynagrodzenie wynosi ok. 2600 zł miesięcznie na rękę. Przyjmijmy, że taką pensję, dla wielu pozostającą jedynie w sferze marzeń – czyli 3600 zł brutto, otrzymuje pracujący w Warszawie 30-latek. Pracując dorywczo podczas studiów, zarabiał na bieżące wydatki. Udało się mu jednak odłożyć - w czasie studiów i w pierwszych latach pracy zawodowej ok. 10 tys. zł - podaje założenia Marcin Drogomirecki.
Analityk przyjmuje, że rodzice wsparli 30-latka swoimi oszczędnościami - kwotą 40 tys. zł. Na wkład własny ma więc 50 tys. zł. Co może kupić? W portalu Domy.pl można znaleźć oferty mieszkań w cenach 200-250 tys. zł.
- Zazwyczaj są to bardzo małe, znacznie oddalone od centrum lokale albo takie wymagające kosztownego remontu. Niejednokrotnie łączą w sobie wszystkie wymienione cechy - zastrzega Marcin Drogomirecki. Jego zdaniem zakup takiego mieszkania na kredyt mija się z celem.