Dla Kathie i Mike'a decyzja o przeprowadzce była podjęta w stu procentach na rzecz psów. Para wraz z dwoma zwierzakami zamieszkiwała dwusypialnianą kamieniczkę w Stamford - czytamy na łamach New York Times.
Ważna klimatyzacja
W ciągu dnia psami opiekował się zwykle Mike, który pracuje w domu nad badaniami rynku. Kathie jest lekarzem. Para mieszkała w pobliżu jej gabinetu. Doktor z dużą łatwością mogła podjechać do domu w porze obiadu, jeśli Mike był w podróży.
W pobliżu był także ośrodek dziennej opieki nad psami. Niestety, jeden z sąsiadów bał się większego i młodszego psa. Owczarek flandryjski o imieniu Szekspir często warczał na spacerach. Mniejszy i starszy Shorty to maltańczyk.
W ubiegłym roku sąsiad opublikował na swoim forum skargi na psa. - Od razu wiedziałam, że będziemy musieli się przeprowadzić - mówi doktor Kathie. - Zawsze się tego obawiałam. To nie jest zły pies, ale często warczy i groźnie wygląda, bo jest duży. I tak podjęłam decyzję - dodaje.
Z pomocą Davida Harrisa, agenta nieruchomości ze Stamford, para udała się na polowanie na nowy dom. Ich budżet to 500 do 600 tys. dol.
Dom miał się znajdować w podobnej odległości od gabinetu doktor Kathie i nie mógł stać przy ulicy z jezdnią oznaczoną podwójną żółtą linią. Taka linia oznacza bowiem, że jest intensywny ruch uliczny, którego para chciała uniknąć.
Kiedy agent przysłał oferty, Kathie mogła pójść, a nawet przejechać się tą ulicą, by sprawdzić, czy nadaje się na miejsce psich spacerów. Czasami w tym celu używała map Google.
Para potrzebowała mnóstwa wykładziny, ponieważ psom byłoby trudno chodzić po śliskich drewnianych podłogach. Potrzebowała także centralnej klimatyzacji, która jest rzadkością w domach w Stamford. Większość z nich zbudowano w latach 1940 - 1960.
- To zabrzmi dziwacznie, ale wielkie rasy są podatne na przegrzanie - mówi właścicielka psów. - A owczarki są znane ze swoich laryngologicznych problemów.
Ubiegłej jesieni jeden z pierwszych domów, które widzieli, to był 3-sypialniany bliźniak z ogrodzonym podwórkiem w jednym z zaułków dzielnicy Springdale. Cena wynosiła 549 tys. dol, a ogrodzone podwórko było w pobliżu parku i niedaleko gabinetu doktor Kathie.
- W domu nie było centralnej klimatyzacji, ale poza tym, oprócz kilku drobiazgów, spełniał nasze oczekiwania - mówi doktor.
Z basenem, obok przystanku
Pośrednik wspomina, że para bardzo się wahała z przyjęciem tej oferty i spłaty dwóch hipotek, zanim nie sprzeda własnego domu. Kiedy jednak znalazła właściwe miejsce na tak wczesnym etapie poszukiwań, to już na inne domy spoglądała nieco surowiej. Z drugiej strony doktor Kathie obawiała się, że zanim sprzedadzą swój dom, to budynek w Sprigdale ktoś kupi.
- Byłam mentalnie przygotowana, że tę ofertę stracimy - mówi doktor. Para odrzuciła ofertę domu, w którym basen zajmował prawie całe podwórko, a także budynek w pobliżu przystanku autobusu szkolnego, ponieważ dzieci boją się dużych psów.