- W Krakowie procedury kredytowe spowolniły ruch na rynku mieszkań – mówi Katarzyna Liebersbach-Szarek z Nieruchomości Łobzowskich. – Najszybciej sprzedają się nowe lokale w cenie poniżej rynkowej oraz w zadbanych kamienicach w Starym Mieście. Zalegają zwykłe nowe i stare mieszkania, których ceny nie są okazyjne. Takich lokali jest tyle, że ich sprzedaż graniczy z cudem. Trzeba trafić na klienta, który szuka konkretnej lokalizacji albo któremu nieruchomość się bardzo podoba.
- W Tarnowskich Górach i miastach ościennych rynek mieszkań dzięki „MdM" się ożywił – zauważa Arkadiusz Korpok, dyrektor oddziału Północ Nieruchomości. – Wiele lokali mieści się w limicie dopłat. Zwiększony popyt przy ograniczonej podaży spowodował wzrost cen o 10–15 proc. Największym zainteresowaniem cieszą się ok. 50-metrowe dwójki na pierwszym i drugim piętrze. Mniejsze zainteresowanie budzą ponad 75-metrowe lokale. Większość klientów szuka mieszkań wymagających odświeżenia. Ich średnie ceny to 2,5–2,7 tys. zł za mkw.
- We Wrocławiu sprzedają się mieszkania w średnich cenach 5,2 tys. zł za mkw. – mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. – Obecny poziom jest znacznie niższy choćby od listopadowego. Wtedy za mkw. lokalu płaciliśmy średnio 5,6 tys. zł. Kupujący na rynku wtórnym oczekują konkurencyjnych cen w porównaniu z ofertą deweloperów. Popularnością cieszą się budynki z lat 70. Znacznie mniej transakcji dotyczy lokali wybudowanych po 2000 r.