Wojna na linii naukowcy – producenci leków rozgorzała po publikacji, w której badacze z Wydziału Medycznego amerykańskiego Wake Forest University oraz brytyjskiego University of East Anglia donieśli, iż stosowanie niektórych wziewnych leków (inhalatorów) zwiększa ryzyko pojawienia się śmiertelnych chorób serca. Chodzi o leki przeciw przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc (w skrócie POChP). Objawia się ona pogorszeniem funkcjonowania dróg oddechowych. Zwykle wynika to z narażenia na działanie substancji szkodliwych zawartych w dymie tytoniowym. To choroba palaczy.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na świecie żyje co najmniej 200 mln ludzi cierpiących na POChP. Z jej powodu umiera rocznie ok. 3 mln ludzi. Za dziesięć lat choroba ta stanie się piątą przyczyną zgonów na świecie. W Polsce rocznie umiera z jej powodu ok. 15 tys. pacjentów.
[srodtytul]Ryzyko niewielkie, ale poważne[/srodtytul]
Do jej leczenia wykorzystuje się m.in. antycholinergiki. Należą do nich m.in. atrovent (bromek ipratropium) oraz spiriva (bromek tiotropium) – najczęściej przepisywany na świecie lek przeciw POChP. Producentami leków są firmy Boehringer Ingelheim oraz Pfizer.
To właśnie te preparaty wzięli na cel naukowcy z USA i Wielkiej Brytanii. Na podstawie analizy wyników 17 badań z udziałem ponad 15 tys. pacjentów oszacowali, że stosowanie tych preparatów zwiększa ryzyko zawału aż o 53 proc. Wyniki publikuje szanowany periodyk "Journal of the American Medical Association".