To niezwykłe połączenie genetyki, biologii i nanotechnologii umożliwiającej posługiwanie się bardzo małymi obiektami. Badacze ze słynnej uczelni Massachusetts Institute of Technology nową terapię przetestowali na razie na myszach z rakiem jajnika. Okazała się bardzo skuteczna i nie miała istotnych negatywnych efektów ubocznych. Jak twierdzi Dan Anderson, który wyniki swoich badań przedstawił właśnie w „Cancer Research”, kliniczne testy z udziałem ludzi mogą rozpocząć się już za rok.
Naukowcy postanowili wprowadzić do komórek nowotworu geny kodujące zmodyfikowaną postać toksyny błonicy (powodującej bardzo niebezpieczną chorobę ludzi). – Dostarczyliśmy komórkom raka fragment DNA, który mówi im, że mają umrzeć. Ale on się włącza tylko w komórkach jajnika – tłumaczy Dan Anderson.
Zwykle, aby wprowadzić nowe geny do komórki, wykorzystuje się wirusy. – Wirusy obciążone są pewnymi obawami co do bezpieczeństwa ich stosowania – powiedział Anderson Agencji Reutera. Dlatego jego zespół skorzystał ze „sztucznego wirusa” – biodegradowalnego polimeru, który może wniknąć do komórki. Jak podają naukowcy, działa w ten sam sposób, jak rozkładające się w ciele pacjenta szwy.
W tej cząsteczce polimeru naukowcy umieścili geny kodujące truciznę. Gdy dostają się do wnętrza ciała, są wchłaniane przez komórki, a tam uwalniany jest ładunek. Komórka nowotworowa zostaje przeprogramowana i sama produkuje toksynę, która ją niszczy.
Zespół Andersona zamierza zastąpić polimerowymi nanocząsteczkami wirusy wykorzystywane dziś do wprowadzania leków i genów do komórek. Na celowniku mają już geny kodujące toksyny zabijające raka mózgu, płuc i wątroby.