Ocieplenie oraz działalność człowieka przyczyniły się do zagłady kilku gatunków wielkich ssaków epoki lodowej. Naukowcy z międzynarodowego zespołu po raz pierwszy w historii wzięli pod uwagę czynniki genetyczne, dane klimatyczne oraz odkrycia archeologiczne. Wyniki badań publikują w dzisiejszym wydaniu magazynu „Nature".
– Nasze odkrycie może pomóc przewidzieć losy zwierząt zagrożonych dzisiaj przez zmiany klimatu i siedlisk – powiedziała prof. Beth Shapiro z Penn State University pracująca w zespole. – Dostarczamy bezpośrednich dowodów, że coś się zmieniło między ostatnim cyklem zlodowacenia a poprzednimi. Chociaż jasne jest, że różnice klimatyczne wpłynęły na dynamikę zmian w obrębie gatunków, to my, ludzie, powinniśmy wziąć część odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. Nasi przodkowie byli w stanie zmienić krajobraz tak dramatycznie, że zwierzęta zostały odcięte od możliwości przeżycia nawet wtedy, gdy populacja ludzka była mała. Dzisiaj mamy o wiele więcej ludzi i zmieniają naszą planetę w sposób bardziej istotny niż dawniej.
Dane z DNA
Sześć gatunków zwierząt, które interesowały badaczy: mamuty włochate, nosorożce włochate, dzikie konie, renifery, bizony i woły piżmowe, rozkwitały w plejstocenie, epoce obejmującej okres od 2 mln do 12 tys. lat temu. W tym czasie było wiele klimatycznych wzlotów i upadków. Podczas ciepłych okresów pomiędzy zlodowaceniami klimat był podobny do tego, jaki mamy dzisiaj. Okresy ocieplenia poprzedzone były długimi fazami zlodowacenia.
Mimo że zwierzęta lepiej sobie radziły w okresach zlodowaceń, w cieplejszym klimacie nadal znajdowały dla siebie miejsce. Ale po szczycie ostatniego okresu zlodowacenia ok. 20 tys. lat temu szczęście je opuściło.
Z sześciu gatunków przetrwały jedynie bizony, woły piżmowe i renifery. Konie przetrwały jako zwierzęta domowe. Mamuty i nosorożce wymarły.