"Rzeczpospolita": Sytuacja szpitala, gdy obejmowała pani nad nim kierownictwo, była bardzo trudna. Jak udało się pani wyjść z impasu?
Bożena Grotowicz: Początkowo szpital był bardzo zaniedbany i zadłużony. Jednak odbiliśmy się od dna. Przez ostatnie lata wykonaliśmy z zespołem ogromny wysiłek, aby dojść do obecnego poziomu. Dziś mamy bardzo dobrze rozwiniętą ortopedię czy chirurgię. W ramach oddziału chirurgicznego rozwijamy działalność neurochirurgiczną i chirurgię naczyniową. Zaczynamy też rozwijać ginekologię i położnictwo. Sprawnie funkcjonuje również oddział obserwacyjno-zakaźny. Należy pamiętać, że w naszym regionie często spotykane są: borelioza, schorzenia jelitowe albo wątroby. Nasi lekarze dobrze sobie z nimi radzą.