Airbnb nielegalne w Nowym Jorku

Ekonomia współdzielenia daje przedsiębiorcom nowe możliwości aktywności na rynku. Ale jak postrzega je prawo?

Publikacja: 17.10.2014 10:59

Startupy nowego typu korzystają z możliwości, których wcześniej nie było. Teoretycznie, bo przecież zasada działania serwisu Airbnb, który umożliwia wynajmowanie pokoi od zwykłych ludzi, mogłaby być porównana do szukania sobie kwater na własną rękę. Wśród znajomych, ich znajomych, wreszcie z tablic ogłoszeń. Takich jak Airbnb jest wielu, na zasadzie współdzielenia można korzystać także z wypożyczeni sprzętu, usług do domu, zlecania komuś zakupów, czy wynajmowania samochodu z kierowcą. Ten ostatni rodzaj działalności jest szczególnie popularny i pod postacią serwisu Uber czy Lyft pojawia się w kolejnych miejscach na świecie. Także bardzo często spotyka się z krytyką.

Entuzjaści i krytycy

Jeżeli chodzi o poparcie takich przedsięwzięć, sprawa jest prosta. Entuzjaści wolnego rynku, zagorzali i sezonowi przeciwnicy monopoli, światowych koncernów i skostniałych zasad działania rynku. Tacy ludzie są za Airbnb, Uberem i całym trendem sharing economy. Chcą, by zwykły człowiek, który jako konsument ma i tak bardzo niewielkie pole manewru, nie musiał na kolanach prosić o możliwość wykonania jakiejś usługi – czyli płacić za nią zbyt wiele. Po drugiej stronie jednak stoi prawo, którego nie można lekceważyć, choćby się bardzo chciało. Po jego stronie krytycy, którzy zarzucają startupom, że są jedynie przykrywką, by nie płacić podatków i omijać wszelkie regulacje.

Ekonomia współdzielenia pierwszy etap przyciągania uwagi ma za sobą. Już wiadomo, że działa i że ma potencjał odciągania od dotychczasowych marek konsumentów. Dzięki niej wyceny startupów zajmujących się przedsiębiorczością typu sharing urosły do miliardów dolarów. Obecnie trzeba ten obszar jakoś wyrównać pod względem prawnym. Tam gdzie pojawiają się serwisy współdzielenia, za każdym razem notuje się protesty, ponieważ lokalnie działające firmy nie życzą sobie, by ktoś robił to samo co one, tylko bez nadzoru i poszanowania prawa.

Koniec czy początek?

Trudno im się dziwić, bo sharing economy jest w praktyce dla nich gorsza niż zwyczajne obniżanie cen. To gra na wyniszczenie wszystkich dotychczasowych, potrzebująca jedynie odrobinę czasu, by zachęcić niepewnych Internetu i całej idei nowych klientów. W tym momencie zaczyna się trendem interesować prawo. To nowojorskie przemówiło właśnie pod postacią prokuratora generalnego Nowego Jorku i powiedziało „stop Airbnb".

Według ogłoszonego raportu przygotowanego w tej sprawie na obsługiwane przez serwis lokalizacje w mieście ponad ¾ stanowią kwatery wynajmowane nielegalnie. Według danych działanie Airbnb nie powoduje także aktywizacji dzielnic położonych dalej od Manhattanu jak Queens, Bronx czy Staten Island, na co można by pierwotnie liczyć. Miasto chce szybko podjąć niezbędne kroki, by zamykać nielegalne hotele. Cały czas jednak mówiono o nielegalnych hotelach, a nie o całym zbiorze wynajmowanych niezgodnie z prawem kwater. Airbnb ma zbyt silną pozycję, by jedna prawna bariera była w stanie zniechęcić do niego użytkowników.

Airbnb się broni

Airbnb broni się odpowiadając, że chce wspólnie tworzyć nowe, bardziej adekwatne do nowej rzeczywistości prawo. Że jego celem ma być ukrócenie działalności tych nieuczciwych, ale z drugiej strony pozwolenie na dzielenie się własnym domem ludziom, którzy będą mieli na to ochotę. Stabilna sytuacja prawna byłaby w stanie podtrzymać wycenę serwisu, która obecnie sięga 10 mld dolarów. W zamieszaniu cierpią wszyscy zainteresowani, także wynajmujący tworzą własny front. Latem 2014 roku Airbnb zwrócił się do ok. setki użytkowników wynajmujących za jego pośrednictwem kwatery z informacją, że będzie musiał przekazać ich dane do sądu, gdy zostanie o to poproszony. W odpowiedzi nowojorczycy zawiązali stowarzyszenie „Mieszkańcy Nowego Jorku Starający się Związać Koniec z Końcem w Dobie Ekonomii Współdzielenia" i zaskarżyli Airbnb.

Sondaże opinii publicznej wskazują poparcie dla działań sharing economy. 56 proc. nowojorczyków jest za możliwością wynajmowania pokoi obcym, jedynie 36 proc. mówi takiemu pomysłowi nie. Szansa na zarobienie dodatkowych pieniędzy jest dla wielu cenną pomocą do domowego budżetu. Według danych jedynie 18 proc. kwater w mieście działających za pośrednictwem serwisu znajduje się w pobliżu hoteli, czyli potencjalnie odciąga od nich gości, a pozostałe 82 proc. znajduje się poza tradycyjnymi szlakami turystycznymi. Jednak według prokuratora dane są nieprawdziwe, ponieważ w rzeczywistości w odwiedzanych dzielnicach jak Chinatown, Chelsea, czy SoHo znajduje się 40 proc. miejsc z Airbnb, które generują 187 mln dolarów. Natomiast w dalszych częściach miasta już tylko 3 proc. (przynoszących 12 mln dolarów).

Według oficjalnego raportu pojawia się także niebezpieczeństwo zastępowania przez Airbnb konieczności tradycyjnego wynajmu powierzchni użytkowych na dłuższy niż turystyczny pobyt czas. Na razie dzieje się to na niewielką skalę (doliczono się jedynie 2000 takich miejsc), ale konsekwencje mogą przełożyć się na zwiększenie kosztów wynajmu dla chętnych do dłuższego wynajmowania mieszkań, ponieważ będzie ich mniej na rynku do wyboru.

Startupy nowego typu korzystają z możliwości, których wcześniej nie było. Teoretycznie, bo przecież zasada działania serwisu Airbnb, który umożliwia wynajmowanie pokoi od zwykłych ludzi, mogłaby być porównana do szukania sobie kwater na własną rękę. Wśród znajomych, ich znajomych, wreszcie z tablic ogłoszeń. Takich jak Airbnb jest wielu, na zasadzie współdzielenia można korzystać także z wypożyczeni sprzętu, usług do domu, zlecania komuś zakupów, czy wynajmowania samochodu z kierowcą. Ten ostatni rodzaj działalności jest szczególnie popularny i pod postacią serwisu Uber czy Lyft pojawia się w kolejnych miejscach na świecie. Także bardzo często spotyka się z krytyką.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Media
Polski film coraz droższy. Znany producent ma na to sposób
Media
„Rzeczpospolita Nauka” – nowy kwartalnik o odkryciach, badaniach i teoriach naukowych
Media
Nowy pomysł Trumpa: obrona Hollywood. Pomóc mają 100-proc. cła na obce filmy
Media
Irlandia nakłada ogromną karę na TikToka. Platforma zaprzecza, by przekazywała rządowi dane
Media
TikTok będzie miał nowe centrum danych w Europie. Wiadomo, w jakim kraju
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem