Firmy fonograficzne, prawnicy i politycy nie są zgodni co do tego, jakie efekty przyniesie przygotowywane w Parlamencie Europejskim rozporządzenie w sprawie blokowania geograficznego, które ma objąć swoim działaniem tzw. usługi związane z dostarczaniem lub świadczeniem nieaudiowizaulnych treści chronionych prawem autorskim, czyli np. e-booki i muzykę.
– Rozporządzenie ma obejmować także blokady, takie jak brak możliwości zapłacenia za zakupy za granicą kartą płatniczą, zarejestrowaną w Polsce, czy brak możliwości dostawy towarów lub usług na polski rynek. Rozporządzenie ma zlikwidować wszelkie pozostałe bariery, którymi próbują bronić się przedsiębiorcy, różnicujący rynek europejski. To nie zawsze jest złe, ale na pewno są to zjawiska wbrew idei jednolitego rynku europejskiego – mówi Piotr Zawadzki, szef praktyki prawa telekomunikacji, mediów i nowych technologii oraz własności intelektualnej kancelarii Linklaters.
Wytwórnie: będą podwyżki
Branża muzyczna widzi w nowych przepisach zagrożenie dla działalności na poszczególnych rynkach. – Nie wiemy, z czego wynika taka decyzja. A sytuacja wygląda tak, że w serwisach streamingujących muzykę, w których mamy sporo lokalnych treści, w Polsce obowiązują polskie ceny, kształtujące się na poziomie 19,90 zł. Zrównanie cen takich serwisów w Europie może spowodować, że polskie koszty istotnie wzrosną. To z kolei spowoduje, że odrodzą się serwisy pirackie i osłabnie rynek, który dziś najszybciej rośnie właśnie w segmencie cyfrowym – mówi Marek Staszewski, pełnomocnik zrzeszającego firmy fonograficzne działające w Polsce Związku Producentów Audio-Video.
Gdyby ceny rzeczywiście miały się wyrównać pomiędzy krajami (bo z każdego z nich można się będzie docelowo zarejestrować w każdym serwisie w Europie), polska cena za miesięczny dostęp do Tidala czy Spotify może wzrosnąć do prawie 10 euro, czyli ok. 40 zł – ostrzega branża. Dlatego producenci protestują przeciw wdrażanym przepisom w pismach do eurodeputowanych.
Katalog się nie zmieni?
Róża Thun, europosłanka, przewodnicząca grupy roboczej ds. jednolitego rynku cyfrowego i sprawozdawczyni Parlamentu Europejskiego ws. geoblokowania, jest innego zdania. – Cel jest taki, by otworzyć rynek dla ludzi, a mamy do czynienia z jakimś ich straszeniem. Nawet przy wykorzystywaniu lokalnych różnic w cenach może się okazać, że ludzie po prostu chętniej te usługi będą kupować właśnie dlatego, że zyskają dostęp do bardziej różnorodnych i korzystniejszych cenowo ofert. I branży muzycznej się to właśnie bardziej opłaci – uważa.