RZ: „Prezes i Kreska” to książka bardzo familijna – ilustracje wykonał pana ojciec, całość dedykował pan synkowi Julkowi. Nie jest to jednak tylko bajka o dwóch domowych zwierzakach.
Łukasz Orbitowski: Rzeczywiście, te koty tworzą bardzo ludzką parę. Kiedy o nich pisałem, często myślałem o mamie mojego dziecka i o kameralnych, międzyludzkich relacjach. Dlatego jest to najbardziej osobista z moich książek. Największą rolę odegrała tu jednak wyobraźnia i chęć przedstawienia rozmów dwójki osób, które są sobie bliskie.
Zawarł pan w tych dialogach trudne prawdy, np. to, że ważne, by być wolnym i niezależnym, nawet gdy pozostaje się w stałym związku.
Bo życie we dwoje jest skomplikowane. Z jednej strony szalenie ważne jest, by całkowicie zawierzyć i oddać się kochanej osobie, z drugiej, konieczne jest budowanie przestrzeni tylko dla siebie. Ludzie, którzy są razem, a nie mają własnego świata na zewnątrz, są nieszczęśliwi. Trzeba czasem pobyć gdzieś samemu, by mieć z czym wrócić i zobaczyć swojego partnera na nowo. Samotne wyprawy, które odbywa w mojej książce Prezes, służą właśnie temu, by mógł wrócić do Kreski i jej o nich opowiedzieć.
Myśli pan, że dzieci zrozumieją rozmowy tych kotów?