Targ w Lidzbarku Welskim

Pomidory – 1,50, kartofle – 1 zł, wiśnie – 3 zł. Rajstopy można kupić za 1,50, stringi za 3 zł, drożej niż zwykłe majtki (2 zł). Marynarka kosztuje 150 zł, a wielki kosz na drwa 20 zł.

Publikacja: 09.08.2008 02:11

Joanna Bojańczyk, dziennikarka i felietonistka "Rz"

Joanna Bojańczyk, dziennikarka i felietonistka "Rz"

Foto: Fotorzepa, Michał Warda Mic Michał Warda

Mimo tych, zdawałoby się, niezbyt wysokich cen na targu w Lidzbarku Welskim słychać wokół narzekanie, że drogo. Ale kupić tu można wszystko – od żywej kury i łańcucha dla krowy po odtwarzacz z Chin. Co czwartek na placu targowym stawia się cała okolica. Ruch w mieście gęstnieje. Na parkingu stają dziesięcioletnie dostawcze mercedesy sprzedawców oraz ople i volkswageny w różnym wieku, sprowadzone z Niemiec. Tu ma się zaufanie tylko do niemieckiej marki. Nowe auto kupuje mało kto. Czasem trafi się jeszcze maluch. Wozów konnych nie ma od lat.

Przy klatkach z żywymi kurami, kaczkami i kurczakami przysiedli na stołeczkach panowie w oczekiwaniu na chętnych. Ale tłumu nie ma. Nad płachtą z rozłożonymi łańcuchami, wiadrami, aluminiowymi lejkami do mleka, koszami i gumofilcami krząta się młody człowiek. Morelami (nasze, a nie greckie jakieś) włada przystojna blondyna z imponującym biustem. Mendel (15 sztuk) jaj kosztuje 6 złotych. – No jasne, że od kur z podwórka – zapewnia rumiana szatynka.

Na wsi o ekologii się nie gada, ale nikt tu nie kupuje jednego ogórka na tacce plastikowej owiniętego w folię ani ananasów z Hondurasu. Tu bakłażan, cukinia i brokuły to jeszcze trochę egzotyka. Ogórki, kapusta, pomidory schodzą najlepiej, prosto do siatek. Miejscowe, rosną w okolicy. Ogórki kwaszeniaki z obowiązkowym zestawem: chrzan, czosnek, koper, pomidory malinowe, czosnek z ciemnoróżowym rumieńcem. Świeżo ucięty, widać, że nie przyjechał z Szanghaju. Trochę z boku nad łubiankami czarnych porzeczek po 4 złote kilo siedzi kobieta w średnim wieku. – Pani, w tym roku przez tę suszę tak drogo – tłumaczy. – Pani weźmie na nalewkę.

Powyżej jarzyn, wiader i wideł rozciąga się galeria przemysłowa. Ubrania, pościel, ścierki po złotówce. Dla modnych panów są garnitury z dżinsu i bardziej wieczorowe w cenie 220 zł. Dla gosposi stylonowe fartuszki w pełnej gamie kolorów. Dla elegantek suknie wieczorowe i wizytowe. Nawet na ślub.

W zadaszonym stoisku panie mierzą modne bluzeczki po 7, 10 zł i biustonosze w pełnej rozmiarówce.

Obok galanteria – żółta, najmodniejsza torebka kosztuje 30 zet. Są klapki, kalosze, trampki, adidasy i srebrne szpilki. Made in China. Tylko gumofilce, od 25 do 50 zł, nasze.

Mimo tych, zdawałoby się, niezbyt wysokich cen na targu w Lidzbarku Welskim słychać wokół narzekanie, że drogo. Ale kupić tu można wszystko – od żywej kury i łańcucha dla krowy po odtwarzacz z Chin. Co czwartek na placu targowym stawia się cała okolica. Ruch w mieście gęstnieje. Na parkingu stają dziesięcioletnie dostawcze mercedesy sprzedawców oraz ople i volkswageny w różnym wieku, sprowadzone z Niemiec. Tu ma się zaufanie tylko do niemieckiej marki. Nowe auto kupuje mało kto. Czasem trafi się jeszcze maluch. Wozów konnych nie ma od lat.

Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady