Propaganda miłosnego sukcesu

Oglądanie rzewnych produkcji może zniszczyć życie intymne – ostrzegają brytyjscy psycholodzy. Polscy twierdzą, że w ich gabinetach ofiar na razie nie widać

Publikacja: 09.01.2009 00:41

Propaganda miłosnego sukcesu

Foto: Forum

– Każdy z tych kwiatów to jedna chwila, w której myślałem o tobie tej nocy – wręczając bukiet róż swojej ukochanej, mówi bohater filmu „Dziewczyna z Alabamy”. W romantycznej historii o perypetiach nowojorskiej projektantki mody (w tej roli blond piękność Reese Witherspoon) zwycięża prawdziwa miłość. Tak jak w życiu – chciałoby się dodać. A przecież nawet małe dziecko wie, że to nieprawda.

[srodtytul]Iluzoryczne wizje[/srodtytul]

Zarzuty psychologów z brytyjskiego Uniwersytetu Heriot-Watt nie powinny dziwić. Dowodzą oni, że komedie romantyczne promują nierealistyczne oczekiwania względem partnera. Choćby to, że obiekt miłości powinien bez pytania wiedzieć, czego tak naprawdę pragniemy. A przecież stan zakochania nie jest równoznaczny z umiejętnością czytania w myślach.

Kłamstwem jest również, że każdy seks musi być udany. Tymczasem romantyczne komedie również w łóżku prowadzą propagandę sukcesu.

[wyimek]Ludzie chcą oglądać ucieleśnione dziecięce marzenia o romantycznej miłości - Zofia Milska-Wrzosińska [/wyimek]

– Większość z nas zdaje sobie sprawę, że nie ma idealnych związków. Niestety, niektórzy znajdują się pod wpływem iluzorycznej wizji miłości, która promowana jest w filmach – tłumaczy dr Bjarne Holmes. Efekt? Fani takich komedii jak „Notting Hill” (Julia Roberts w roli gwiazdy zakochującej się w skromnym księgarzu – w tej roli Hugh Grant) czy „Uciekająca panna młoda” (Roberts czmycha sprzed ołtarza, a Richard Gere próbuje ją zatrzymać) – częściej mają problemy z porozumiewaniem się ze swoim partnerem.

[srodtytul]Wręcz przeciwnie[/srodtytul]

– Nie docierają do mnie podobne sygnały – mówi „Rz” Ilona Łepkowska, autorka scenariusza m.in. „Nigdy w życiu” (Danuta Stenka na nowo próbuje ułożyć swoje życie po rozwodzie) i „Nie kłam, kochanie” (Piotr Adamczyk na gwałt szuka kandydatki na żonę). – Wręcz przeciwnie. Otrzymałam wiele listów od samotnych kobiet, które obejrzały „Nigdy w życiu”. Pisały, że film ten dał im nadzieję. Innego zdania byli tylko krytycy. Zarzucali, że Warszawa na ekranie jest zbyt piękna, a trawa zbyt zielona. No więc miłość też pewnie zbyt idealna... – wyjaśnia Łepkowska.

Ofiar romantycznych komedii nie widać w gabinetach psychologów. – Wiele par zgłasza się w okresie rozczarowania. Po kilkunastu miesiącach związku mija pewien rodzaj intensywnego magicznego porozumienia. Niektórym ludziom trudno to znieść – mówi „Rz” Zofia Milska-Wrzosińska, szefowa Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. – Nie sądzę jednak, by było to pod wpływem romantycznych komedii. Nie mają one takiej mocy sprawczej. Jeśli już, to jest odwrotnie: komedie romantyczne powstają, bo ludzie chcą oglądać ucieleśnione dziecięce marzenia o romantycznej miłości.

[srodtytul]Twarde dowody [/srodtytul]

Naukowcy zdobyli jednak dowody, że skutki oddziaływania rzewnych produkcji mogą być opłakane. W jaki sposób? Po pierwsze wnikliwie przeanalizowali treść 40 romantycznych hitów, które podbiły serca widzów w latach 1995 – 2005. Po drugie przeprowadzili pewien eksperyment. Poprosili 100 studentów o obejrzenie filmu „Igraszki losu” (dwoje ludzi spotyka się po dziesięciu latach od swego pierwszego spotkania), a drugą równie liczną grupę zaprosili na seans jednego z dramatów Davida Lyncha. Jak się później okazało, po przeprowadzeniu psychologicznych testów, pierwsi z nich byli bardziej skłonni wierzyć w miłosne przeznaczenie.

[srodtytul]Relaks prosto z życia[/srodtytul]

A to przecież na przeświadczeniu o nieuchronności pojawienia się uczucia opiera się konstrukcja romantycznych komedii. Przedstawiona w nich historia wygląda mniej więcej tak: on i ona się nie znają, mijają na ulicy, by w końcu mimo przeciwności losu na zabój się w sobie zakochać.

– To typowe bajki o Kopciuszku czy Śpiącej Królewnie. Tyle tylko, że bohaterowie noszą współczesne kostiumy – przyznaje Łepkowska. Skąd bierze na nie pomysły? – Z życia. Czasem to przetworzenie tego, co mnie samą spotkało.

Zdaniem scenarzystki oglądanie komedii romantycznych służy przede wszystkim relaksowi. Nie są wzorcem, do którego powinno się dążyć. Ludzie dorośli to rozumieją i nie powinni mieć problemów z odróżnieniem fikcji na ekranie od rzeczywistości, do której wracają po wyjściu z kina. Choć Łepkowska by się cieszyła, gdyby jej scenariusz zainspirował przeciętnego chłopaka do pomysłowego zabiegania o dziewczynę.

[srodtytul]Ile rzeczywistości[/srodtytul]

Nie bez kozery legendarny reżyser Alfred Hitchcock mawiał, że film to życie, z którego wymazano plamy nudy. Ale czy wszyscy zdają sobie z tego sprawę? – Są osoby, którym trudno godzić wyidealizowaną wizję miłości, czułości, namiętności z realiami codziennego życia z drugą osobą. Oglądanie komedii romantycznych może nasilać u nich oderwanie od rzeczywistości, ale to nastawienie było w nich już wcześniej – twierdzi Zofia Milska-Wrzosińska. – Natomiast jeśli ktoś potrafi zaakceptować, że pierwsza namiętność zmienia się stopniowo w intymną zażyłość, i nic nie ujmuje to uczuciu, to film z całą pewnością mu nie zaszkodzi.

[srodtytul]Zakochani i co dalej?[/srodtytul]

Oglądając komedie romantyczne, nie dowiemy się jednak, co dzieje się po pierwszym zachłyśnięciu się miłością. W ich konwencję wpisana jest wyłącznie opowieść o zdobywaniu obiektu westchnień. Dalszej historii można się tylko domyślać. Najczęściej scenariusz sugeruje, że zakochani będą żyli długo i szczęśliwie. – Filmy te stwarzają mylne wrażenie, że w momencie zakochania pojawia się jednocześnie zaufanie i oddanie. A to przecież uczucia, które do rozwoju potrzebują lat – mówi inna z badaczek, Kimberly Johnson.

Jak wyglądałyby losy bohaterów komedii romantycznych, gdyby śledzić je dalej? Podobną wizję w swojej książce „Potrzebujesz tylko miłości oraz inne kłamstwa o małżeństwie” (Bellona 2006) szkicuje John W. Jacobs. „Kopciuszek z pewnością miałby kłopoty z dogadaniem się z wyrachowaną teściową. Prawdopodobnie musiałaby zajmować się swoim utytułowanym mężem, który może okazać się bufonem jak jego ojciec” – pisze. A dalej: „Według naszego romantycznego wyobrażenia o szczęściu małżeńskim książę nigdy nie pójdzie na wojnę ani do pracy, nigdy nie wróci do domu zbyt zmęczony, by bawić się z dziećmi i nigdy nie schowa głowy w gazetę ani nie będzie przesiadywał przed telewizorem. Nigdy nie będzie zbyt zmęczony, by kochać się z żoną i nigdy nie będzie mieć dysfunkcji erekcji”. Choć w tym temacie nie należy brnąć aż tak daleko.

– Komedie romantyczne to gatunek, który jest wyprany z erotyzmu – tłumaczy Ilona Łepkowska. Co by się stało, gdyby w podobnej produkcji pojawiła się scena erotyczna? – To byłoby złamanie zasad gatunku – odpowiada scenarzystka i dodaje, że poza tym film miałby mniej widowni, bo na miłosne komedie chodzą najczęściej osoby w wieku 14 – 18 lat.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=i.redlinska@rp.pl]i.redlinska@rp.pl[/mail][/i]

– Każdy z tych kwiatów to jedna chwila, w której myślałem o tobie tej nocy – wręczając bukiet róż swojej ukochanej, mówi bohater filmu „Dziewczyna z Alabamy”. W romantycznej historii o perypetiach nowojorskiej projektantki mody (w tej roli blond piękność Reese Witherspoon) zwycięża prawdziwa miłość. Tak jak w życiu – chciałoby się dodać. A przecież nawet małe dziecko wie, że to nieprawda.

[srodtytul]Iluzoryczne wizje[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę