– Kobiety, które zgłaszają się do nas, często nie wierzą w siebie, są skryte, wstydzą się nawet patrzeć na swoje odbicie w lustrze – przekonuje Weronika Zdunek, instruktorka sexy dance i założycielka szkoły tańca Studio Duende. – Zmiany widoczne są już po pierwszych kilku tygodniach kursu. Kobiety zaczynają się nie tylko inaczej ruszać, ale zmieniają chociażby styl ubierania się – wyjaśnia Zdunek.
Miejsc, w których można zapisać się na Sexy Dance, w stolicy z roku na rok przybywa. Mają go w ofercie głównie szkoły tańca. Zajęcia prowadzą instruktorzy m.in. z Warsaw Dance Academy czy Studia tańca STEP 4 SALSA. Sexy Dance prowadzą też niektóre kluby fitness m.in. Gymnasion.
Z kolei w Studio Duende można zapisać się też na Erotic Dance (taniec z użyciem seksownych gadżetów) i LAP Dance (taniec erotyczny z krzesłem). Absolutną nowością jest natomiast POLE Dance – taniec przy rurze.
– Jeszcze dwa lata temu żadna stołeczna szkoła tańca nie prowadziła takiego kursu. W ubiegłym roku moda przyszła ze Stanów Zjednoczonych – mówi Zdunek. Zapewnia jednak, że jej klientami nie są tancerki klubów go–go. – To są kobiety, które chcą np. zaimponować swojemu mężczyźnie. A do tego poprawić kondycję fizyczną – tłumaczy Weronika Zdunek.