Choć czas wielkiej zabawy i obżarstwa dobiega końca, to największa pułapka dopiero na nas czeka. W tłusty czwartek do każdej cukierni zaprasza nas cudowny zapach gorących słodkości. Uwaga! Taka wizyta może się źle skończyć. Zatem trzymajmy wszystkie zmysły na wodzy. Podpowiadamy, jak to zrobić.
W tłusty czwartek największe katusze przeżywają łasuchy, które są akurat na odchudzającej diecie. - Jeśli nie możemy powstrzymać się przed zjedzeniem słodkiego pączka, to poczęstujmy się jednym. Ale pamiętajmy, by nie sięgać już po kolejne - radzi dietetyczka Agnieszka Sienkiewicz.
Dlaczego? Łasuch, który jest zachęcony jednym smakowitym pączusiem, zje kilka następnych i jeszcze zagryzie je faworkami. W takiej sytuacji po prostu uzna, że i tak nie oduczy się jeść słodyczy, więc żadne diety nie mają sensu. Jeśli jednak nie wycofa się z diety, to będzie potrzebował przynajmniej godziny intensywnych ćwiczeń, by spalić dodatkowe kalorie. Jeden pączek to ok. 250 kcal, a 100 g faworków to ok. 470 kcal.
Ale spokojnie. Można samemu usmażyć sobie dietetyczne pączki, tracąc kalorie już podczas samego przygotowywania ich. Jak to zrobić? - Przede wszystkim zamiast mąki pszennej warto użyć mąkę razową lub orkiszową. To pozwoli nieco zmniejszyć kaloryczność, ale przede wszystkim zwiększy wartość odżywczą smakołyku - radzi dietetyczka. Można również nieco zmniejszyć porcję cukru dodawanego do ciasta i wybrać mniej kaloryczne nadzienie (np. domową konfiturę lub miąższ z pieczonego jabłka zamiast czekolady). A przede wszystkim nie smażyć pączków na smalcu, tylko na oleju roślinnym, a najlepiej na oliwie z oliwek. Po wyłowieniu słodkości, najlepiej ułożyć je na ręcznikach papierowych, by te wchłonęły zbędnych tłuszcz.
[b][link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/446011.html] Więcej, m.in. o zagryzaniu pączka grahamką, przeczytasz w Życiu Warszawy Online[/link]