Lubomski nie daje się zamknąć w szufladce kabaretowej, poetyckiej, jakiejkolwiek. Wyraźnie odbiega od stereotypu barda. Nie pasuje do krakowskich piwnic i wizji skulonego, nieruchomego brodacza grającego z dramatyczną miną dla publiczności w swetrach.
[srodtytul]Artysta spełniony[/srodtytul]
– To moje korzenie, ale Sławek Wolski nie pozwoliłby mi na tym etapie się zatrzymać – mówi artysta tak jak ma w zwyczaju, pogodnie i z dystansem. – Poza tym towarzyszy mi grono młodych, bardzo współcześnie myślących muzyków – zapewnia.
Przywołany Wolski to tekściarz, którego współpraca z Lubomskim rozpoczęła się od „Undergroundu”, hitu opolskiego kabaretonu z 1987 r. Wokalista szedł później własnymi drogami, malował i nagrywał płyty, lawirując między spokojnym Paolo Conte a narkotycznym Nickiem Cave’m. Przy najnowszym albumie „Ambiwalencja” panowie znów pracowali razem.
– Teksty Sławka są finezyjnie, a przy tym klarownie napisane, cechuje je niepowtarzalna aura delikatnej ironii i rytmika – chwali Lubomski. Wraz z wspomnianą wcześniej grupą instrumentalistów zadbał o to, by piosenki otrzymały barwną oprawę. Słychać w nich jazz, etno, blues, rock, funk i szczyptę zawsze bliskiego twórcy Toma Waitsa.