Usiąść na podwórku z sąsiadem

– Poznański Łazarz to dla mnie paryski Montparnasse – opowiada Sebastian Ploszaj, z urodzenia Francuz, ale z wyboru poznaniak

Aktualizacja: 25.07.2010 12:23 Publikacja: 25.07.2010 01:01

Usiąść na podwórku z sąsiadem

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Zmobilizował nieufnych mieszkańców starej kamienicy przy ul. Małeckiego, by wspólnie wzięli udział w ogólnopolskim konkursie Zielone Podwórka 2010. Ich podwórko znalazło się w finale, a następnie w zwycięskiej trójce (wraz z podwórkami z Gorzowa Wlkp. i Torunia).

[b]„Rz”: Skąd się pan wziął w Poznaniu?

Sebastian Ploszaj:[/b] Moja mama jest poznanianką, pradziadek ze strony taty też był Polakiem. Wyemigrował do Francji za chlebem, pracował jako górnik. 10 lat temu przyjechałem do Poznania, by się uczyć języka polskiego (mamie zależało, bym poznał nasz ojczysty język). Trafiłem do liceum plastycznego, później studiowałem na poznańskiej ASP.

[b] I tu pan został na dobre. [/b]

Wrosłem w to miejsce. Uwielbiam stare dzielnice Poznania. Mają duszę. Łazarz to dla mnie paryski Montparnasse. Tu w okolicy, jak w Paryżu, mieszkają artyści. Spotykają się w knajpce. I jak na Montparnasse rozprawiają o sztuce, filozofii. Wieczorami sączą wino… Urokliwe miejsce. Niezwykłe secesyjne kamienice. Szkoda tylko, że tak zapuszczone. Choć ta, w której od kilku miesięcy mieszkam, niedawno została odnowiona.

Reklama
Reklama

[b] A teraz będzie też miała nowe podwórko. [/b]

Tak, bo nasz projekt zagospodarowania podwórka, jako zwycięski, będzie teraz finansowany przez organizatorów konkursu. Pomyślałem, że można coś wspólnie zrobić. A to integruje społeczność. To dla mnie ważne, żeby stosunki między sąsiadami w ogóle były. A potem żeby nasza wspólnota przetrwała.

Pokonaliśmy 162 podwórka z całej Polski. We wrześniu będziemy wpatrywać się w gwiazdy, siedząc w nowym miejscu.

[b] We Francji tak się działa? [/b]

Nie wiem, czy tak działa się we Francji. Ja tak działam.

Na północy Francji w miasteczku, z którego pochodzę, wszyscy się znają. Wieczorami starsi ludzie wynoszą krzesła przed domy i rozmawiają. Wspólnie np. liczą niemieckich turystów przejeżdżających samochodami ich ulicą. Wiem, że to może mało ambitne zajęcie, ale ono zbliża ludzi. W sklepikach sprzedawcy dobrze wiedzą, który z mieszkańców, co lubi. W Polsce moi starsi sąsiedzi siedzą w domach. Bo gdzie mają siedzieć? Na tym betonowym podwórku? Uważają, że lepiej oglądać telewizję. Wprowadzając się do kamienicy, nie miałem pojęcia, ile rodzin w niej mieszka. Że obok osób starych są też dzieci. Każdy przemykał ze spuszczoną głową. Nie mówiliśmy sobie nawet dzień dobry.

Reklama
Reklama

[b]Udało się panu zaangażować wszystkich mieszkańców w akcję? [/b]

Na początku było kilkoro takich, którzy uważali, że skoro przez 70 lat administracja nic nie zrobiła, to niby czemu teraz ma się coś zmienić. Ja im mówiłem: bo teraz to zależy tylko od nas. Więc zróbmy to wspólnie. I przekonałem ich. W końcu wszyscy mieszkańcy się włączyli w akcję. Nie miał znaczenia ani wiek, ani staż mieszkania w kamienicy. Weteranka w kamienicy ma ponad 80 lat i bez problemu wsparła nasze działania. Wprowadziła się tu tuż po II wojnie światowej. Namówiła rodzinę, by wysyłali esemesy z głosami na nas. Choć to był dla nich duży wydatek.

Poparła nas też pani, która za chwilę będzie się stąd wyprowadzać. Wierzyłem, że nasze wspólne zaangażowanie może doprowadzić to miejsce do dawnej świetności. To stwierdzenie przekonało organizatorów konkursu, by zakwalifikować nas do finałowej piątki. Gdy przyjechali na wizję lokalną, to starsi mieszkańcy, tak jak we Francji, wyszli przed dom z krzesłami. Jeszcze długo po odjeździe komisji siedzieli i rozmawiali. Do akcji zachęcałem też mieszkańców pobliskich kamienic. Część z nich nam trochę zazdrościła, że mamy nową elewację, a teraz jeszcze będziemy mieli nowe podwórko.

[b]Nie obawia się pan zawiści? Że zdewastują, zniszczą to wasze nowe podwórze? [/b]

Nie. A co ciekawe – mieszkańcy sąsiednich kamienic stwierdzili, że może w przyszłym roku zgłoszą swoje podwórka do konkursu.

[b] A jak na Montparnasse wyglądają podwórka przy kamienicach? [/b]

Reklama
Reklama

To zielone ogrody, w których wieczorami spotykają się sąsiedzi. Czasem wspólnie piją wino, rozmawiają, grają w szachy. Miejsce tętni życiem. Nie ma strachu, by zostawić tu rower czy pranie. Wszyscy się znają. Wspólnie dbają o to, co ich otacza.

Dla właścicieli kamienic podwórko to integralna część kamienicy. Zawsze jest zaaranżowane zgodnie ze stylem kamienicy.

[b] Jakich ma pan sąsiadów? [/b]

Jeszcze niedawno nie znałem tu nikogo. Dziś znamy się wszyscy. Spotkałem się z ogromną życzliwością i gościnnością moich sąsiadów. Prawdziwe jest przysłowie, czym chata bogata, tym rada. Jak nie mam cukru czy jajek, idę do sąsiada. Zawsze mi pożyczy.

[i] Zielone Podwórka to ogólnopolska akcja społeczna – rewitalizacja zapomnianych i zaniedbanych podwórek. [/i]

Zmobilizował nieufnych mieszkańców starej kamienicy przy ul. Małeckiego, by wspólnie wzięli udział w ogólnopolskim konkursie Zielone Podwórka 2010. Ich podwórko znalazło się w finale, a następnie w zwycięskiej trójce (wraz z podwórkami z Gorzowa Wlkp. i Torunia).

[b]„Rz”: Skąd się pan wziął w Poznaniu?

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama