W Europie są od nas grubsi już tylko starsi mieszkańcy Półwyspu Bałkańskiego, Grecji i Malty. W Polsce obserwujemy dziś dziesięciokrotnie większe tempo wzrostu otyłości niż w „najgrubszym państwie świata” – Stanach Zjednoczonych.
U nas, niestety, tyją dzieci. W ciągu ostatnich 20 lat liczba przypadków występowania otyłości wśród dzieci i młodzieży wzrosła trzykrotnie, a wśród nastolatek w dużych miastach, np. w Warszawie, dziesięciokrotnie.
Według dietetyków i badaczy z Instytutu Żywności i Żywienia wynika to przede wszystkim z niewiedzy i nieświadomości na temat tego, co mamy na talerzu.
[srodtytul]Niewinny jogurt[/srodtytul]
– Nie wiedzą ani dzieci, ani ich rodzice, jakie składniki występują w wielu popularnych produktach żywnościowych i jakie spustoszenie powodują w organizmie młodego człowieka – mówi dietetyk Barbara Lewicka-Kłoszewska. – I w związku z tym odżywiamy się źle. Wystarczy spojrzeć na standardowe drugie śniadanie przygotowywane dziecku do szkoły. Jest to przeważnie jogurt, do tego batonik, do picia cola kupowana w sklepiku szkolnym. Tymczasem w szklance coli jest aż dziesięć łyżeczek cukru, a w jogurcie owocowym nawet 12. Natomiast jeden batonik ma wartości energetycznej tyle, co trzydaniowy obiad – wyjaśnia.