Beata Górska-Szkop przygotowała dla Was zestaw literackich tras rowerowych. Szerokiej drogi z Jerome'em, Zolą, Jarrym, Bobkowskim, państwem Curie i córkami Wańkowicza!
Niewygody tandemu
Czas więc ruszać na rowerową wycieczkę! Ale z kim i na czym? Weekendowe ekskursje najlepiej oczywiście smakują w przyjacielskiej kompanii. Rezolutni inżynierowie uczynili z przejażdżki na welocypedzie sport towarzyski. W czwórkę więc jeździmy na kwadrycyklu, a w szóstkę na sextuplecie. Literatura fachowa ostrzega jednak przed zgubnymi skutkami jazdy na tandemie: „Z tym tandemem zawsze się powtarza ta sama nieprzyjemna historya. Siedzący na przodzie mocno jest przekonany, że jego towarzysz z tyłu nic nie robi – i odwrotnie: siedzący z tyłu wyobraża sobie, że on tylko jest siłą poruszającą, podczas gdy siedzący przed nim pali tylko papierosa i o niczem nie chce wiedzieć".
Tak o niewygodach tandemu wyrażał się pewien angielski dżentelmen na kartach powieści „Trzech panów na rowerze". Autor, Jerome K. Jerome, wcześniej kazał swoim bohaterom podróżować łódką. Rower jednak okazał się o wiele odpowiedniejszy dla wizyty w Niemczech. Przed tak długą wyprawą rower należy oczywiście właściwie wyszykować. Brytyjska ostrożność każe zrezygnować z rutynowego przeglądu. A nuż machina wróci do nas bez jakiejś śrubki albo gałki. Nie ufajmy też nowoczesnym wynalazkom reklamowanym przez modne magazyny w rodzaju „Cyklisty". W końcu patentowana lampka gazowa może wybuchnąć w najmniej odpowiednim momencie, zaś anatomicznie dopasowane siodełko niechybnie zawiedzie pokładane w nim oczekiwania. Nie oszukujmy się – kolarstwo to sport dla twardzieli. „Może być, że gdzieś jest lepszy świat, gdzie siodełka do rowerów wyrabiają z tęczy i nabijają obłokami, lecz na tym świecie najlepiej jest się przyzwyczaić do czegoś twardego".