Reklama
Rozwiń
Reklama

Nowości na płytach CD rekomenduje Marek Dusza

Marek Dusza poleca nowe albumy: gwiazd country Emmylou Harris i Rodneya Crowella, trębacza Terence’a Blancharda oraz muzykę z filmów: „Playing Lecuona” i „Randka z królową”.

Aktualizacja: 05.06.2015 13:11 Publikacja: 05.06.2015 13:00

Emmylou Harris & Rodney Crowell „The Traveling Kind", Nonesuch/Warner, CD, 2015

Emmylou Harris & Rodney Crowell „The Traveling Kind", Nonesuch/Warner, CD, 2015

Foto: materiały prasowe

Country Rock
Emmylou Harris & Rodney Crowell „The Traveling Kind", Nonesuch/Warner, CD, 2015

Laureatka trzynastu nagród Grammy Emmylou Harris i zdobywca dwóch statuetek Rodney Crowell połączyli swoje głosy na płycie „The Traveling Kind". Choć oboje należą do pokolenia countrowców, które popularność zdobywało w latach 70. ubiegłego wieku, to nadal zaliczani są do najważniejszych artystów w tej kategorii. Nad stworzeniem oryginalnego brzmienia czuwał producent Joe Henry, którego doceniono za nagrania gwiazd: Solomona Burke (Grammy 2002), Susan Tedeschi, Elvisa Costello i Hugh Lauriego.

Współczesne amerykańskie country, a szczególnie jego odmiana zwana country rock, nie jest już nudnawą, gitarową muzyką, z jaką było kojarzone jeszcze dziesięć lat temu. To oczywiste, że jest cenione w Ameryce, ale i w Europie znajduje coraz liczniejsze grono słuchaczy, głównie za sprawą takich artystów jak Emmylou Harris czy młodsza od niej Rhiannon Giddens. Nie bez znaczenia są atrakcyjne produkcje.

Autorem większości piosenek na płycie „The Traveling Kind" jest Rodney Crowell. Znajdziemy tu urokliwe ballady, jak otwierająca album tytułowa kompozycja czy „Just Pleasing You". Dynamiczny utwór „Bring It on Home to Memphis" zapożyczył rytmikę z bluesa z Delty. Rockowy charakter piosenek w stylu Bruce'a Springsteena ma utwór „The Weight of the World". Znakomite solo na fortepianie Wurlitzera zagrał tu Bill Payne, a surowe brzmienie gitary elektrycznej Jedda Huggesa skłoni do nadstawienia ucha miłośników rocka. Nowe country? Jestem za.

Reklama
Reklama

Jazz/R'n'B
Terence Blanchard & The E-Collective „Breathless", Blue Note/Universal, CD, 2015

Urodzony w Nowym Orleanie trębacz Terence Blanchard ma w swym dorobku więcej soundtracków niż albumów jazzowych, w proporcjach 50 do 30. Karierę zaczynał w najlepszej szkole - grupie Jazz Messengers Arta Blakeya. Teraz sam jest mentorem młodych muzyków. W jego zespole zaczynali: gitarzysta Lionel Loueke, pianista Aaron Parks, perkusista Kendrick Scott. Blanchard ma niezwykły talent do opowiadania trąbką historii, słucha się jego improwizacji z uwagą, a kompozycje mają wyrazistą dramaturgię.

Mogliśmy się o tym przekonać na koncercie nowego kwintetu trębacza na festiwalu Jazz Jamboree 2014. Terence Blanchard & The E-Collective byli w fantastycznej formie. Lider podkreślił wtedy, że to pierwsza trasa koncertowa z nowym repertuarem i w tym składzie muzyków. Żartował, że większość utworów nie ma jeszcze tytułów, próbował je nazywać intonując sylabami melodię.

Teraz znamy tytuły i muzykę, która w studio zmieniła się, nabrała elegancji i wzbogaciła się o wyrafinowane aranżacje. W kilku standardach m.in. „Compared To What" i „I Ain't Got Nothin' But Time" wystąpił wokalista P.J. Morton z grupy Maroon 5. Wokalny temat „Shutting Down" napisał syn Blancharda T.Oliver, który przyłączył się do zespołu w roli rapera.

To najbardziej elektryczny z albumów Terence'a Blancharda, który w młodości słuchał zespołów Weather Report, Head Hunters Herbiego Hancocka i Parliament/Funcadelic George'a Clintona. Do dziś jest miłośnikiem muzyki Jimiego Hendrixa i protest songów Phila Ochsa. Sam nazywa nową płytę „Breathless" protestsongiem bez słów. Jest tu nastrój psychodelii, ekspresja stylu fusion i rocka, dynamiczne rytmy funky. Tajemnica atrakcyjności tej muzyki nie tkwi jednak w kompozycjach czy aranżacjach, ale w interpretacji. To brawurowa, momentami szalona zabawa z dźwiękami w wykonaniu mistrza i jego zdolnych uczniów.

Reklama
Reklama

Latin jazz
Valdes/Rubalcaba/Camilo „Playing Lecuona", OKeh/Sony, CD, 2015

Urodzony w Hawanie pianista, kompozytor Ernesto Lecuona był tym dla kultury latynoskiej, tym, kim George Gershwin dla Ameryki. Podniósł muzykę kubańską do rangi muzyki klasycznej. Zmarł w 1963 r. na atak astmy na Teneryfie pozostawiając zbiory kompozycji na fortepian, liczne piosenki i muzykę filmową. Jego historię bogato ilustrowaną muzyką opowiada film „Playing Lecuona" w reżyserii Pavela Girouda i JuanMa Villar Betancort. Wystąpiło w nim trzech wybitnych pianistów. Kubańczyk Chucho Valdes prowadzi nas ulicami Hawany odkrywając kubańskie serce Lecuony i jego źródła inspiracji. Pochodzący z Dominikany Michel Camilo skupia się na nowojorskim okresie twórczości Ernesto Lecuony. Zaś najmłodszy z nich, Kubańczyk Gonzalo Rubalcaba, odnajduje echa muzyki hiszpańskiej w jego twórczości.

Na płycie znajdziemy niezapomniane przeboje i tematy instrumentalne. Jedną z najsłynniejszych piosenek „Siboney" śpiewa Ana Belen z akompaniamentem Michela Camilo. Balladę „Malaguena" wykonała Esperanza Fernandez z Chucho Valdezem. Zainspirowaną flamenco „Andalucię" wspaniale zagrał Gonzalo Rubalcaba, a towarzyszą mu: gitarzysta Raimundo Amadora i grający na bębnie cajón Lin Cortes. Nominowaną do Oscara piosenkę „Always in My Heart (Siempre en mi Corazón)" zaśpiewała z tkliwością Omara Portuondo. „Malaguena" w ekspresyjnym wykonaniu Gonzalo Rubalcaby i Esperanzy Fernandez zabrzmiała jak hymn.

Film i album „Playing Lecuona" jest hołdem dla muzyki kubańskiej, który docenią słuchacze na całym świecie.

Muzyka filmowa
Paul Englishby „A Royal Night Out", Sony Classical, CD, 2015

Reklama
Reklama

Jest 8 maja 1945 roku. Wielka Brytania świętuje zwycięstwo nad Niemcami w II wojnie światowej. Księżniczka Elżbieta, córka króla Jerzego VI, jest już po przeszkoleniu wojskowym i występuje w mundurze, w stopniu kapitana. Wieczorem odbywa się przyjęcie w hotelu Ritz, Elżbieta i jej młodsza siostra Małgorzata proszą o pozwolenie przyłączenia się do radosnego tłumu Londyńczyków. Król Ojciec pozwala. Perypetie księżniczek opowiada film „A Royal Night Out" („Randka z królową"), który miał premierę w połowie maja. Zanim pojawi się na polskich ekranach, warto już posłuchać muzyki Paula Englishby'ego, która wprowadzi nas w radosny nastrój świętowania i romantycznych przygód występującej incognito następczyni tronu brytyjskiego.

Orkiestrowe kompozycje w klasycznym, filmowym stylu Paul Englishby połączył z jazzowymi tematami. Nic dziwnego, swing był w 1945 roku najpopularniejszą muzyką taneczną po obu stronach Atlantyku. Przybył z Ameryki wraz z żołnierzami i orkiestrami m.in. Glenna Millera. Jazzowa muzyka towarzyszy nocnej eskapadzie księżniczek w tematach: „Yippee", stylizowanym na Glenna Millera „Mood Up", „Hotel Ritz" i stonowanym „Looking For Margaret". Motyw muzyki irlandzkiej pojawia się w „Trafalgar Square". W „The Curzon Club" ponownie dominuje swing zachęcając do tańca. Trudno dziś o lepiej brzmiącą muzykę swingową niż ta wykorzystana w filmie. Świetny soundtrack, który z powodzeniem może funkcjonować poza kinem.

Patronat Rzeczpospolitej
Znamy Laureatów Konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Biblioteki budują wspólnotę
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama