Nie mielibyśmy zapewne nic przeciwko temu, by każdy następny etap tegorocznego Konkursu Chopinowskiego aż do ogłoszenia ostatecznych wyników rozpoczynał się od odczytania polskiego nazwiska. Będzie to jednak z pewnością bardzo trudne. Odsiew dokonany przez jury po pierwszym etapie zaostrzył rywalizację. Spośród jedenastki pianistów, którzy wystąpili w piątek – w pierwszym dniu kolejnej fazy konkursowej – od reszty dostawała jedna, może dwie osoby.
Drugi etap jest bardziej interesujący nie tylko dlatego, że słabszych występów jest mniej. Programy, jakie prezentują uczestnicy, są bogatsze, a przede wszystkim bardziej zróżnicowane, bo pianiści mają większe możliwości wyboru. Obok jednego ze słynnych polonezów Chopina oraz walca należy teraz zagrać jeszcze jeden utwór obowiązkowy z listy liczącej jedenaście pozycji oraz uzupełnić zestaw dowolną, wybraną przez siebie kompozycją. Tak ułożony występ trwa ponad pół godziny, jest to zatem już profesjonalny mini-recital.
21-letni Łukasz Piotr Byrdy, student Akademii Muzycznej w Poznaniu przykuł uwagę ładnym, lirycznym wstępem Ballady f-moll op. 52, potem jednak znacznie wzmocnił tempo (to przypadłość dopadająca wielu uczestników), przez co narracja utworu przestała być tak wyrazista. Szczególnie mogło się podobać w jego wykonaniu Andante spianato i Wielki Polonez As-dur, choć ten utwór najbardziej elegancko i stylowo zagrała w piątek 27-letnia Galina Czistiakowa.
Cały występ Rosjanki świadczył zresztą o tym, że bliskie są jej tradycje wielkiej pianistyki XX-wiecznej, więc na tle większości konkursowych 20-latków jej styl gry wydaje się, niestety, lekko staroświecki. Ona ceni delikatny dźwięk, oni wolą go wzmacniać, ona stara się cieniować brzmienie, oni dodają mu mocy Niewątpliwie jednak Galiny Czistiakowej chciałoby się posłuchać w kolejnym etapie. Ci zresztą, którzy zwrócili na siebie uwagę w pierwszej fazie rywalizacji, udowadniają, że warto ich nadal obserwować uważnie, choć praktycznie nikt nie jest bez wad. Jak na razie najlepsi są ci, co mają na koncie najmniej uchybień, nie zaś ci, którzy od pierwszej do ostatniej nuty grają doskonale i oryginalnie.
I tak oto 24-letni Chińczyk Zhio Chao Julian Jia, który w pierwszym etapie fascynował swymi niebanalnymi interpretacjami, w piątek uczynił to ponownie. Berceuse czy Fantaisie-Impromptu w jego wykonaniu słuchało się wręcz z przejęciem, ale już w Andante spianato i Wielkim Polonezie pędził po klawiaturze jak szalony. I choć pokazał, że dysponuje świetną techniką, ten styl gry na dłuższą metę bywa dla odbiorcy po prostu męczący. Świetną pianistykę potwierdził natomiast po raz drugi 21-letni Koreańczyk Seong-Jin Cho, a w oryginalny sposób każdy utwór potrafi zagrać ChorwatAljoša Jurinić, choć jego interpretacje też zaciera skłonność do nadmiernego wzmocnienia brzmienia. 26-letni Chorwat może się poszczycić zresztą nie lada wyczynem. Zdobył cztery Grand Prix na czterech konkursach zrzeszonych w Fundacji Alink-Argerich. Mógłbym się jednak założyć, że chętnie oddałby je wszystkie za jedno zwycięstwo na innym konkursie, także należącym do tej fundacji, na Konkursie Chopinowskim.