Reklama

Pablopavo wyznaje: – Jestem dziś stary i nie lubię imprez

„Dym" to wspaniale zilustrowany wywiad rzeka z Pablopavo z Warszawą w tle.

Publikacja: 05.07.2016 18:09

Marcin Węcławek, Marcin Podolec, "Dym Pablopavo", Kultura Gniewu/Karrot Kommando, 2016

Marcin Węcławek, Marcin Podolec, "Dym Pablopavo", Kultura Gniewu/Karrot Kommando, 2016

Foto: Rzeczpospolita

Czy człowiek przed czterdziestką może czuć się staro? Jeśli jest muzykiem, który zagrał ponad 600 koncertów i sporą część życia spędził w trasie – ma pełne prawo. Oto przypadek Pawła Sołtysa, powszechnie znanego jako Pablopavo, bohatera komiksu „Dym". Z podtytułem „wywiad graficzny".

Przeprowadzili go dwaj Marcinowie – dziennikarz muzyczny Węcławek, dwa lata młodszy od „warszawskiego barda", oraz Podolec (25-latek, rocznik 1991), odpowiedzialny za stronę graficzną albumu. Przez dwa lata wałkowali temat, wyciskając z Pablopavo zwierzenia i życiorys. Wstrzelili się idealnie: ich heros został laureatem Paszportu „Polityki" (2015), dzięki czemu stał się rozpoznawalną postacią.

Gala Paszportów znalazła się w komiksie. Nie, żeby muzyk ekscytował się tym wyróżnieniem – pozowanie do zdjęć i reakcje polityków wprawiały go w zażenowanie – ale cieszyła go radość sprawiona żonie. Bo Paweł Sołtys ma tradycyjne priorytety: ukochana kobieta i rodzina (dwa plus jeden), rodzice (którzy zaszczepili mu pogardę dla pieniądza i miłość do muzyki), no i kumple, za których dałby się posiekać.

Lejtmotyw albumu to... dym. Z papierosa. Świadome czy przypadkowe odniesienie do szlagieru naszych dziadków „Jak dymek z papierosa"?

Paweł S. snuje autobiograficzną opowieść w rytm wypalonych szlugów: pięć petów, pięć rozdziałów, pięć coraz bardziej zadymionych, zamazanych fotografii artysty. Obrazu dopełniają teksty piosenek, mniej lub bardziej literacko trafione, zawsze szczere, zawsze osadzone w kontekście Warszawy, zawsze odnoszące się do prywatnych doświadczeń Sołtysa.

Reklama
Reklama

Biografię Pablopavo Marcin Podolec odmalował różnymi odcieniami sepii. – Odniesienie do starych rodzinnych albumów. Celowy zabieg – bo w gruncie rzeczy los współczesnego muzyka niewiele różni się od doświadczeń współczesnego artysty. Wiecznie w podróży, w trudnych warunkach, konfrontowani z publicznością, której smak i kultura nieraz pozostawiają wiele do życzenia.

W „Dymie" uwidoczniają się rozmaite mało romantyczne strony peregrynowania z koncertami po kraju. Po odbyciu trasy człowiek czuje się „wydrylowany jak oliwka".

Znamy tego typu wyznania z wielu biografii gwiazd estrady. Tym razem jednak wartością dodaną są rysunki Podolca oraz inteligentna, doskonale konsekwentna koncepcja albumu. Sytuacje „tu i teraz", czyli przebieg nagrywania rozmów, Podolec pokazuje w cartoonowej konwencji: trzech gości przy stoliku pod parasolem, jeden w bejsbolówce, jeden nagrywa, jeden zawsze siedzi tyłem (to autor rysunków). Gdy wymaga tego akcja, Podolec odtwarza warszawskie plenery z dokładnością dokumentalisty.

Inaczej jest w momentach, w których Pablopavo przyznaje się do dwoistości swej natury – do koegzystencji dobrego Pablo i złego Pavo. Rysownik intrygująco przedstawia tę ambiwalencję: „złym" jest wielkolud o twarzy bez oczu i wyrazu, jego przeciwieństwem zaś – mały ludzik o wyrazistej mimice. Na razie żaden nie uleciał z dymem.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama