Tak twierdzi francuski naukowiec dr Pascal Neveu, który studiował psychologię w latach 60. na Sorbonie pod okiem prof. Juliette Favez-Boutonnier. Miała ona zwyczaj prowadzić swoich magistrantów na paryski Gare de Lyon (dworzec lyoński), gdzie polecała im sporządzanie portretów psychologicznych niektórych osób wyłącznie na podstawie ich zachowania, gestów, postawy.
Być może Pascal Neveu przesadza z tymi 80 proc., ale inni specjaliści z tej branży także podkreślają, że w porozumiewaniu się ludzi słowo to tylko 7 proc., ton głosu – 38 proc., gesty – 55 proc.
– Człowiek, który siada z szeroko rozstawionymi nogami, mówi jedno: nie boję się, jestem pewny swego i siebie – wyjaśnia ekspert w zakresie mowy ciała Grzegorz Załuski, charakteryzując postawę Władimira Putina. – Jest on świetnie wyszkolony w mowie ciała. W jego wystąpieniach nie ma nic przypadkowego. Akcentuje swoją władczość i wysyła w świat sygnał: „Niczego i nikogo się nie boję".
Zagadnienie mowy ciała fascynuje psychologów od dawna. Freud określał mowę ciała jako „psychopatologię życia codziennego". Ale mniejsza o jego obserwacje, ponieważ głównie zajmował się ludźmi owładniętymi obsesją, fetyszystami, histerykami, a większość ludzi na szczęście takimi nie jest.
Większość bywa na plażach, gdzie wlepia gały w obce ciała. To oni powinni szczególnie zwracać uwagę na komunikację niewerbalną tych ciał. „Słowa nie są w stanie oddać rzeczywistości" – uważał Anthony de Mello, jezuita i psychoterapeuta.