Postępowe prześladowanie

Dyskryminacja palaczy ma ideologiczne, a nie merytoryczne podłoże. Jest formą zaślepienia większości

Aktualizacja: 21.02.2010 17:21 Publikacja: 21.02.2010 00:01

Postępowe prześladowanie

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Red

[wyimek][b]Naszemu namiętnie palącemu autorowi, który właśnie kończy pięćdziesiątkę, życzymy wszystkiego palącego.[/b] Koleżanki z działu „Styl Życia” w „Rzeczpospolitej”.[/wyimek]

Byłem na koncercie w Małym Wydawnictwie w Krakowie, którego siedzibą jest dom jego właścicieli. Gospodarze lubią urządzać spotkania towarzyskie połączone z jakąś formą aktywności intelektualnej lub artystycznej. Są przy tym bardzo gościnni, również dla palaczy – mają dla nich przygotowany pokoik, w którym można oddawać się nałogowi. Jest pewien szkopuł – przechodzi się do tej palarni przez ogród, co przy mrozach wymaga poświęcenia. Ale i tak to ludzkie traktowanie palaczy. Ostatnio wielka rzadkość.

[srodtytul]To se ne vrati [/srodtytul]

Kiedyś na prześwietnym Uniwersytecie Jagiellońskim bywało tak: zaczynają się ćwiczenia z historii dramatu. Młoda asystentka od razu pyta: – Czy państwo chcą palić? Nie widząc sprzeciwu, nerwowo wyszukuje w torebce paczkę papierosów, z pudełka po zapałkach robi popielniczkę i zaczyna mówić, i palić. Większość grupy się przyłącza i też zapala. Miejsce akcji to słynny Gołębnik, czyli antyczna siedziba ówczesnego Instytutu Filologii Polskiej (dziś Wydział Polonistyki) przy ul. Gołębiej 20. Sale na pierwszym piętrze tego gmachu mają co najmniej 5 m wysokości, a więc ogromna kubatura pozwala na to, by dym się rozproszył. Ale, że nie na wszystkich zajęciach można palić, to w holu pierwszego piętra jest oficjalna palarnia. Tu koncentruje się życie towarzyskie, zawiązują się przyjaźnie, kiełkują romanse i małżeństwa, handluje się bibułą, czyli książkami i periodykami wydawanymi w podziemiu, poza zasięgiem cenzury. Cenzura polityczna w PRL czuwa bowiem, żeby w druku nie ukazało się nic, co kłóciłoby się z oficjalną propagandą.

[srodtytul]Déja vu [/srodtytul]

Nie ma już bloku państw komunistycznych, PRL stał się członkiem Unii Europejskiej, a cenzura pozostała. I dopadła wybitnego sympatyka marksizmu, wyznawcę egzystencjalizmu Jeana Paula Sartre'a. Mianowicie przy okazji wydawania we Francji książki ku jego czci okazało się, że nie można pokazać zdjęć przedstawiających go... z papierosem w ustach. To by było niepoprawne politycznie, niezgodne z tą uniwersalną religią naszych czasów.

Trwa właśnie wymazywanie z pamięci naszego kochanego Murzynka Bambo, bo – jak powszechnie wiadomo – na świecie nie ma Murzynów, a są tylko czarnoskórzy (i tu problem: czy pisani małą, czy dużą literą). W Kanadzie uczniom od wielu lat nie wolno czytać „Kupca weneckiego”, gdyż tytułowym schwarzcharakterem tego szekspirowskiego dramatu jest Żyd. Tymczasem politykom absolutnie nie wolno nie tylko pokazać się z papierosem, ale muszą publicznie zapewniać, że od tego nałogu już dawno się uwolnili. Wracając do Sartre'a: komisarz Unii Europejskiej do spraw zdrowia powinien stanowczo zareagować na oburzający fakt, że w Internecie jest pełno zdjęć tego wybitnego filozofa z papierosem lub fajką.

[srodtytul]Pawiem narodów jesteś i papugą[/srodtytul]

Koleżanki i koledzy, z którymi w Gołębniku paliłem papierosy dwadzieścia kilka lat temu, bardzo się zmienili. Zbudowali wielkie domy. Urządzają w nich przyjęcia, na których podają egzotyczne potrawy: włoskie, francuskie, południowo-amerykańskie czy japońskie. Do tego wykwintne wina, a jeśli wódka, to jakaś „odjechana”: tequila, sake albo i wężówka (z chińskim wężem w butelce). Papierosy, fajki, cygara – surowo zakazane, tzn. na tych kilkuset metrach nie ma miejsca na palarnię dla gości, bo dym pewnie przedarłby się na salony przez dziurkę od klucza i uwędził gospodarzy. Więc wypędzają palących gości na pole, niezależnie od warunków atmosferycznych.

Właściwie w Krakowie już tylko starsze panie, które nigdy w życiu same nie zapaliły papierosa, pozwalają jeszcze puścić dymka u siebie w domu, np. w kuchni. Nie lękają się, że ten jeden czy dwa wypalone biernie papierosy skrócą im życie. Ale one nie przeszły na kuchnię japońską i nie są „trendy”.

[srodtytul]Opamiętajcie się! [/srodtytul]

Wsiadłem ostatnio do pociągu byle jakiego, czyli nie ekspresu do Warszawy, którym podróżuję do znudzenia. Gdy lokomotywa ruszyła po torach ospale, zacząłem drzemać. Aż tu nagle słyszę charakterystyczny odgłos zapalanego papierosa.

Pamiętając surowe ostrzeżenie: pociąg objęty całkowitym zakazem palenia, pytam głośno, czy to przedział dla palących, i wyjaśniam, że myślałem, że w pociągach nie wolno. Usprawiedliwiam się też od razu, że sam jestem palaczem. W rezultacie młoda dama, która chciała palić w przedziale, wychodzi na korytarz. Na twarzy starszej pani siedzącej naprzeciwko maluje się nieopisana wdzięczność dla mnie. Od tego momentu wszyscy palacze, ze mną włącznie, wychodzą na korytarz. Nasz przedział znajduje się na końcu ostatniego wagonu. Dym może zaszkodzić tylko pasażerom następnego pociągu, który będzie jechał tym samym torem.

Nasi posłowie chcą właśnie wprowadzić ustawę, która będzie chroniła osoby jadące tym następnym pociągiem przed szkodliwym wpływem dymu tytoniowego.

Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę