Z mieszanymi uczuciami zatem czytałam niedawno artykuł w jednym z czołowych czasopism dla kobiet (wersja włoska) pod tytułem „Autorskie sztuczki”, w którym przepytywano różne znane osoby z kulinarnego świata (między innymi Jamie’ego Olivera). Pytania i stwierdzenia były typu „W kuchni nigdy bez...?”, „Czego byś nigdy nie zrobił w kuchni?”, a na koniec sakramentalne „Jakie są obowiązujące tendencje?”.

Na pytanie o rzeczy niezbędne w kuchni odpowiedzi były bardzo różne‚ od wybitnie praktycznych: obieraczka‚ dobre noże itd., do bełkotu typu „wszystko mi się kojarzy” pewnej znanej foodwriterki‚ która zadeklarowała‚ że w kuchni konieczne są „szpilki‚ aby zachować kobiecość”. Odpowiedzi na drugie pytanie też były interesujące. Niektórzy nigdy by nie użyli purée z ziemniaków w saszetkach lub kostek rosołowych, a nawet śmietany (!). Inni uważali‚ że nie wolno, podejmując gości, podawać jedzenia na plastykowych talerzach, a znany we Włoszech dziennikarz kulinarny Davide Paolini śmiało się przyznał‚ iż nigdy by nie gotował dla przyjaciół i gości‚ bo go to nie bawi i woli próbować, co inni upichcą (mogę to zrozumieć).

O tendencjach jedni mówili‚ że ważny w tej chwili jest eklektyzm‚ inni, że kuchnia tradycyjna‚ a jeszcze inni‚ że produkty najwyższej jakości. Ośmielam się twierdzić‚ że ostatnia opinia trąci głupotą, ponieważ podstawą dobrej kuchni‚ jakakolwiek by była‚ jest dobry produkt.

Wspomniany Davide Paolini i Pani Na Wysokich Obcasach zdecydowanie za to wskazują na podroby (wątroba‚ cynaderki‚ flaki itd.) jako wielki hit tego sezonu. Precz z chudym‚ białym mięsem‚ polędwicą wołową oraz wieprzowymi filecikami‚ nudnymi eskalopkami cielęcymi‚ anemicznymi sałatami light czy fitness. Przyszła pora na wątróbkę cielęcą z cebulą‚ cynaderki w musztardzie‚ ozorki w sosie chrzanowym oraz drobno pokrojone flaki w rosole z dużą ilością majeranku! Uwielbiam takie potrawy z naszej polskiej kuchni. Tak jak mój mąż, nie wyobraża sobie pobytu we Florencji bez wizyty u co najmniej jednego z ulicznych sprzedawców flaków, żeby zjeść pyszne panino con la trippa (chrupiącą bułkę z gotowanymi flakami i zielonym sosem). A teraz wreszcie będziemy jedli to wszystko bez poczucia winy z powodu nadmiaru cholesterolu‚ pewni‚ że może będziemy mniej zdrowi‚ ale za to bardzo trendy. Oczywiście do następnego sezonu.