Minogue jest na tej płycie artystką bez repertuaru, usiłującą z kilkuletnim opóźnieniem załapać się na mody, a nawet gorzej – piosenkarką kopiującą pomysły koleżanek po fachu.
Robi to bezwstydnie, a i trochę bezmyślnie, bo gorsze wersje oryginałów raczej nie wstrząsną notowaniami. W otwierającej „2 Hearts” jest coś z kabaretowej atmosfery i drapieżności Tori Amos i nieudolnej próby odtworzenia chłodu, jakim emanuje Annie Lennox.
„Like a Drug” zatrzymała się gdzieś między słabszymi kompozycjami Britney Spears a rewitalizacją disco, jakiej na „Confessions on a Dancefloor” dokonała Madonna. Swoją drogą za „Speakerphone” Madonna powinna się obrazić – to niemal jawny plagiat rytmu i pomysłów na linie wokalne z jej ostatniej płyty.
„All I See” robi wrażenie piosenki odkupionej od Janet Jackson, a „Heart Beat Rock” brzmi jak akces do szkoły Timbalanda. Posłuszna uczennica Kylie melduje się w nurcie mocniejszego bitu, ale dorzuca do niego frazowanie, którego mistrzem jest Robbie Williams. Kilka lat temu śpiewała z nim w duecie i wtedy wyglądało na to, że po przerwie zjawiła się na scenie artystka z dobrym pomysłem na odrodzenie popu. Ale to był tylko przebłysk.