Włoszka Carla Bruni, z którą Sarkozy już oficjalnie się pokazuje i właśnie spędza wakacje w Egipcie, jest nie tylko piękna. Była top modelka to kobieta światowa, z klasą. Poliglotka. Przy tym obdarzona talentami: gra na gitarze akustycznej, śpiewa, pisze wiersze.
W 2002 roku zadebiutowała jako autorka tekstów, muzyki i zarazem wykonawczyni intymnych, dających do myślenia piosenek. „Quelqu’un m’a dit” okrzyknięto rewelacją. Piosenkarkę komplementowano za powściągliwą interpretację, nawiązującą do wielkiej tradycji francuskiej piosenki aktorskiej. Chwalono jej głos – zmysłowy, z charakterystyczną chrypką. Niezbyt mocny, lecz zapadający w pamięć.
W ogóle była modelka wszystkich zadziwiła powagą utworów i umiejętnościami, których nikt się po niej nie spodziewał.
Rok temu Carla powtórzyła sukces. Wydała kolejny krążek z własną muzyką skomponowaną do wierszy irlandzkich i amerykańskich poetów (m. in. Yeatsa i Emily Dickinson).
Czy można się dziwić, że tak niezwykła osoba, przy tym wybranka premiera, wzbudza we Francji narodowe emocje? Plotki aż huczą. Że panna płocha (z poprzednim partnerem żyła bez ślubu), że za młoda i o głowę wyższa od głowy państwa. Przy tym bez politycznego obycia. No i cudzoziemka!Jakby zapomniano o znacznie bardziej bulwersujących związkach, którymi wsławili się najwięksi władcy tego kraju.