Dni otwarte w obiektach zabytkowych, tematyczne wystawy w muzeach, sesje popularnonaukowe, pikniki historyczne i festyny – to propozycje dla każdego i na każdy gust.
Frekwencja rośnie z roku na rok, podobnie jak liczba organizatorów – w poprzedniej edycji w 1300 imprezach EDD wzięło udział ponad 300 tys. Polaków. To dobry znak. Okazuje się bowiem, że coraz bardziej interesujemy się dziedzictwem. A skoro tak, skoro zaczynamy być świadomi olbrzymiej roli, jaką odgrywa ono w naszym życiu, może będziemy wrażliwsi na los zabytków.
W tym roku będzie można zwiedzić wiele kościołów, które oprócz tego, że są miejscami kultu religijnego, należą też do najwyższej rangi zabytków. Otworzą się hotele w pieczołowicie odrestaurowanych pałacach, teatry zapraszają za kulisy, a muzea – do magazynów i pracowni.
Ważne, że do dużych miast, doświadczonych w promowaniu zabytków, dołączają mniejsze miejscowości. Temat tegorocznej edycji – „Korzenie tradycji. Od ojcowizny do ojczyzny” – dawał wszystkim możliwość zaprezentowania swojego dziedzictwa w całej jego różnorodności i bogactwie.
Europejskie Dni Dziedzictwa – akcja, w której uczestniczymy z 49 innymi europejskimi krajami – to również okazja do pokazania się na szerszym, międzynarodowym forum. – Europa nie musi nas uczyć tolerancji, wprost przeciwnie – mówi Paulina Florjanowicz, wicedyrektor Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków, koordynatora polskich obchodów EDD. – Mamy długą i piękną tradycję tolerancji, zgodnego współżycia przedstawicieli różnych narodów i wyznań. Okres Rzeczypospolitej Obojga Narodów był ewenementem na skalę światową, a został u nas trochę zapomniany. Najwyższy czas o tym przypomnieć.