Dom rodzinny na weekend

Amerykanie zawsze byli znani z mobilności. Przeprowadzali się łatwo, gdy tylko znaleźli ciekawszą i lepiej płatną pracę. Teraz sytuacja się zmieniła. Decydują się na rozłąkę z rodziną

Publikacja: 15.10.2008 01:47

By utrzymać więzi, psycholodzy zalecają chociaż jedną rozmowę w miesiącu o przyszłości

By utrzymać więzi, psycholodzy zalecają chociaż jedną rozmowę w miesiącu o przyszłości

Foto: Rzeczpospolita

Do niedawna zmiana miejsca zamieszkania z powodu ciekawej oferty pracy nie była dla Amerykanów problemem. Rodzina pakowała się i przenosiła do innego miasta, stanu. Dzisiaj, w dobie kryzysu na rynku nieruchomości, często jedynym wyjściem jest wynajęcie mieszkania w miejscu pracy i dojeżdżanie do rodziny na weekend.

W Stanach Zjednoczonych ceny domów lecą na łeb, na szyję. Z powodu spadku popytu, będącego wynikiem kryzysu kredytowego, Amerykanie chcący sprzedać dom, by przenieść się do innego miasta, nie są w stanie uzyskać za niego atrakcyjnej ceny.

Gdy więc mąż lub żona dostają ciekawą ofertę pracy w innym mieście, coraz częściej są zmuszeni wybrać małżeństwo na odległość. Zjawisko nazwane commuter marriage (dokł. dojazdowe małżeństwo) doczekało się już analiz psychologicznych i socjologicznych.

[srodtytul]Statystyki oddaleń[/srodtytul]

Demografowie oceniają, że małżeństw wybierających taką formę związku jest prawie 4 miliony, a ich liczba wzrosła w latach 2000 – 2005 o 30 proc. Dla porównania, dziesięć lat temu, według danych U.S. Census Bureau, 2,4 miliona Amerykanów deklarowało, że nie mieszka w jednym domu z małżonkiem (powodem niekoniecznie była praca).

A to już problem dla psychologów: jak dorywcze przebywanie ze sobą wpływa na wzajemne relacje. Czy pomaga związkowi, czy raczej powoduje wzajemne oddalenie małżonków? Amerykańscy psychologowie nie są w tych sprawach zgodni. A samo zjawisko doczekało się już na amerykańskim rynku kilkudziesięciu publikacji.

[srodtytul]Kuźnia pewności siebie[/srodtytul]

"Dojazdowe małżeństwo może się sprawdzać, jeżeli to wybór świadomie zaakceptowany przez obu partnerów" – twierdzi na łamach dziennika "Christian Science Monitor" Stephanie Coontz, kierowniczka badań w Radzie ds. Współczesnej Rodziny w Chicago. "Problemy mogą się pojawiać wtedy, gdy zmusza nas do tego sytuacja i nie ma innego wyjścia". Sama Coontz nieraz decydowała się na takie rozwiązanie i twierdzi, że w jej przypadku nie zaszkodziło to związkowi. "Oboje z mężem ufamy sobie. Było to wręcz ożywcze dla małżeństwa". Badania pokazują, że małżonkowie, którzy widzą się tylko w weekendy, są bardziej zadowoleni ze związku. Tak uważa profesor komunikacji w College of Saint Mary w Omaha Karla Bergen. I przytacza przykłady żon, które dzięki nieobecności męża w tygodniu stały się pewniejsze siebie, bo nagle musiały rozwiązać problemy, które wcześniej je przerastały. Remont dachu czy generatora prądu. Mężowie z kolei doceniają ich umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, wzrasta ich szacunek i podziw, umacniają się więzi. Jednak sytuacja może rodzić problemy. I to zarówno dla osoby, która zostaje w domu, jak i dla tej, która wyjeżdża. Tina Tessina, autorka książki "Commuter Marriage", zauważa, że partner, na którym ciąży prowadzenie domu, może czuć się odrzucony. Z kolei ten, kto wyjeżdża, czuje się niedoceniany. Spotyka się z wyrzutami, a przecież robi to dla rodziny.

"Ważne, by mimo kosztów, starać się widywać jak najczęściej"– radzi Tessina i podkreśla wagę pierwszych słów powitania po przymusowym rozstaniu. "Warto powiedzieć, że się tęskniło i że brakowało nam drugiej osoby. To na wstępie buduje relacje na czas weekendu spędzanego razem". By utrzymać więzi, psycholodzy zalecają chociaż jedną długą rozmowę w miesiącu dotyczącą planowania przyszłości. "Tak, by życie razem nie przeciekło przez palce, żeby nie zatracić tego, co w małżeństwie ważne: wspólnej drogi, celów i wizji" – czytamy w artykule "Two Cities, Two Careers, Too Much?” opublikowanym na łamach "CNN Money".

[wyimek]By utrzymać więzi, psycholodzy zalecają chociaż jedną rozmowę w miesiącu o przyszłości[/wyimek]

Psycholodzy są zgodni. Decyzja o dojazdowym małżeństwie nie jest łatwa. Dla żadnej ze stron. Problemem mogą być na przykład pieniądze. Kłopotliwe i konfliktowe jest utrzymywanie dwóch domów, szczególnie, gdy powodem rozstania jest lepsze życie w jednym. Często rodzą się też podejrzenia, że druga strona wydaje za dużo pieniędzy, pozostając właściwie bez kontroli. "To rodzi nieporozumienia" – mówi Olivia Mellan, terapeutka i konsultantka finansowa z Waszyngtonu na łamach Money.CNN.com. "Zresztą cała sytuacja jest stresująca, a stres rodzi dodatkowe wydatki. By wynagrodzić sobie rozstanie, kupujemy dla pocieszenia nowe ubrania, lepsze jedzenie".

"Partnerzy w związku na odległość wystawieni są na nowy rodzaj stresu" – uważa doktor Karissa Tacker, psycholog biznesu z Nowego Jorku na łamach "Human Resource Executive Online". "Muszą radzić sobie z samotnością. Jeżeli taki układ trwa długo, to z czasem uczą się być sami i później może im być ciężko spędzić z drugą osobą więcej niż kilka dni z rzędu".

[srodtytul]Pomieszane światy[/srodtytul]

Wydawać by się mogło, że relacje na odległość znacznie ułatwia Internet i nowe technologie. Cztery lata temu niezwykle popularna w USA stała się aplikacja komputerowa autorstwa absolwenta Wydziału Informatyki Uniwersytetu Cornella Josepha Kaye'a, tzw. VIO – Virtual Intimate Object. W 2004 roku testował on jej działanie na dziesięciu parach pozostających ze sobą w związku na odległość.

Zainstalowana w komputerach dwóch osób VIO pokazywała się na ekranie jako czerwona kropka. Z czasem robiła się przezroczysta. Czerwieniała z powrotem, kiedy druga osoba kliknęła na nią na swoim komputerze. Dwoje ludzi łączyła więc czerwona kropka. Dla poddanych testom par stawała się znakiem emocjonalnej bliskości. Niektórzy klikali nawet 800 razy dziennie. Jak przyznał ostatnio na łamach "Forbesa" wynalazca aplikacji, "było coś niezwykle intymnego w kropce łączącej, wprawdzie za pośrednictwem Internetu, ale tylko dwoje wybranych ludzi".

– Technologie mogą dawać złudzenie bliskości, ale nie należy przeceniać ich roli w budowaniu emocjonalnych więzi – uważa z kolei Gregory Guldner, szef Ośrodka Badań nad Związkami na Odległość. – Oczywiście Internet, komunikatory, czaty umożliwiają częste kontakty, ale w relacjach między dwojgiem ludzi najważniejsza jest ich jakość, niekoniecznie częstotliwość.

Guldner, który spędził cztery miesiące w Iraku jako lekarz pogotowia, przywołuje przykład telefonów satelitarnych używanych przez amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Iraku do kontaktowania się z rodziną. – Czasami lepiej, żeby te dwa odległe światy – domu i pracy – nie mieszały się. Co ma powiedzieć żołnierz, który właśnie wrócił z pola walki żonie, której problemem jest zepsuta pralka? Częste rozmowy mogą tylko pogłębić uczucie dystansu.

[srodtytul]Koszulka zamiast męża[/srodtytul]

Francesca Rosella, brytyjska projektantka pracująca dla firmy CuteCircuit w Londynie zajmującej się produkcją inteligentnych ubrań, postanowiła temu zaradzić. W wyniku sondaży przeprowadzanych od 2001 roku projektantka ustaliła, czego najbardziej brakuje ludziom w kontaktach esemesowo-internetowych. Niemal jednogłośnie ankietowani wskazali na brak ciepła ze strony drugiej osoby, chęć przytulenia się. Rosella znalazła rozwiązanie tego problemu.

Zaprojektowała hug shirt, dosłownie bluzkę przytulankę. Dzięki wbudowanym w materiał mikroskopijnym przekaźnikom koszulka po naciśnięciu dłonią odpowiedniego obszaru tkaniny łączy się bezprzewodowo z telefonem komórkowym drugiej osoby noszącej taką samą koszulkę. W telefonie pojawia się wiadomość tekstowa, która wywołuje wibracje i ciepło w T-shircie drugiej osoby, namiastkę przytulenia...

Koszulka sprzedawana jest w cenie iPoda.

Do niedawna zmiana miejsca zamieszkania z powodu ciekawej oferty pracy nie była dla Amerykanów problemem. Rodzina pakowała się i przenosiła do innego miasta, stanu. Dzisiaj, w dobie kryzysu na rynku nieruchomości, często jedynym wyjściem jest wynajęcie mieszkania w miejscu pracy i dojeżdżanie do rodziny na weekend.

W Stanach Zjednoczonych ceny domów lecą na łeb, na szyję. Z powodu spadku popytu, będącego wynikiem kryzysu kredytowego, Amerykanie chcący sprzedać dom, by przenieść się do innego miasta, nie są w stanie uzyskać za niego atrakcyjnej ceny.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"