– Can I make your bed? – zapytała pokojówka w hotelu w Wenecji, uchylając wieczorem drzwi do mego pokoju. Posłać łóżko? Trochę mnie to zdziwiło‚ ale oczywiście się zgodziłam.
Dziewczyna weszła i zaczęła krok po kroku rozbierać precyzyjną budowlę wyprasowanych na blachę prześcieradeł‚ których kąt zagięcia‚ ułożenie i zakładki wypracowała rano po moim wyjściu z pokoju. Teraz robiła to samo‚ tylko w odwrotną stronę. W tym systemie nie można się po prostu wsunąć pod kołdrę. Nie dałoby się poruszyć nawet palcem u nogi.
[srodtytul]Po europejsku[/srodtytul]
Noc spędzoną u znajomych we Francji czy Włoszech zaczynam od zrujnowania sztywno zaścielonego łóżka. Należy wyrwać spod materaca wierzchnie prześcieradło‚ co wymaga sporej siły. Komplet pościeli składa się bowiem nie z kołdry w kopercie‚ jak u nas‚ ale z poduszki i dwóch prześcieradeł, z których jedno jest poszwą.
To tylko składniki potrzebne do zbudowania prawidłowego posłania, najważniejsze – ułożyć je według precyzyjnych zasad. – U nas jest tylko jedna dziewczyna w rodzinie‚ która potrafi porządnie słać łóżko – powiedziała mi włoska matrona w kilkupokoleniowej kalabryjskiej rodzinie. Maria Teresa Aina‚ Włoszka mieszkająca w Polsce, pamięta‚ że w domu jej babki w północnych Włoszech łóżko było tak wysokie‚ że aby się na nie dostać‚ trzeba było użyć krzesła. Posłanie składało się z kilku warstw. Najpierw na drewnianym stelażu było cienkie wyścielenie obszyte koronką‚ zabezpieczające pościel przed kurzem, na to szedł materacyk z trawy morskiej pokryty tkaniną frotté. Na to materac puchowy‚ który od prześcieradła oddzielał rodzaj miękkiego kocyka. Wreszcie prześcieradło. Koperty na kołdrę nie stosowano‚ służyła do tego jednowarstwowa poszwa wsuwana głęboko pod materac. W południowych Włoszech używano koca‚ w północnych – kołdry lub pierzyny. Całość wieńczyła ozdobna narzuta.