Pomysł na serial o przygodach czworonoga pełniącego służbę u boku milicjanta narodził się w głowie reżysera po tym, gdy nakręcił dokument o milicyjnym psie Selimie. W trakcie prac nad filmem zebrał historie, które wykorzystał później w fabule. Ale najważniejszą inspirację stanowiło dla Szmagiera podpatrywanie życia jego własnego podopiecznego.
Serialowy Cywil – podobnie jak pies Szmagiera – przychodzi na świat jako siódmy w rodzinie. W Zakładzie Tresury Psów Milicyjnych chcą go uśpić z braku miejsca dla nadliczbowych czworonogów. Cywil ma jednak szczęście. Lituje się nad nim sierżant MO Walczak. Zabiera szczeniaka do domu i w tajemnicy przed wszystkimi wychowuje i szkoli. W końcu Cywil zdaje eksternistycznie egzaminy w Zakładzie Tresury i otrzymuje dyplom. Od tego momentu tropi bandytów, szuka ładunków wybuchowych. Skacze nawet ze spadochronem.
Szmagier zgrabnie połączył w serialu wątki komediowe z kryminalnymi, ale głównym atutem filmu był duet wilczur Bej grający Cywila i Krzysztof Litwin w roli Walczaka. Pierwszy kipiał energią, drugi wydawał się flegmatyczny i nieporadny. Wierny pies i jego opiekun świetnie się uzupełniali.
Bej znakomicie się sprawdził jako aktor. Wszystkie powierzone mu zadania wykonywał wzorowo. Na komendę wskakiwał nawet do helikoptera. Szybko poczuł się gwiazdą. „Na hasło »Cisza, kamera!«” szybko się zorientował, że to on jest w tym biznesie najważniejszy. Przybiegał bez wołania nawet do scen z samymi aktorami, więc najpierw zamykaliśmy go w samochodzie, a kiedy się za bardzo pieklił, sadzaliśmy go u nóg kamery, żeby mu się wydawało, że gra” – wspominał reżyser w wywiadach.