Padające drzewa uszkodziły ogrodzenia i niektóre klatki. Sytuacja była tak niebezpieczna, że dyrekcja ogrodu musiała zorganizować na noc dyżur uzbrojonego leśnika, gdyby okazało się, że z klatek wydostają się drapieżniki.
Zwierzęta udało się zamknąć w schronach, ale przeżyły szok. Zwłaszcza wilki, gdy w pewnym momencie na środek ich wybiegu upadł wielki konar.
- Przez 35 lat mojej pracy w ogrodzie zoologicznym nie przeżyłem takiego dramatu - mówi dyrektor Józef Skotnicki. Zniszczone są piękne magnolie, rododendrony i setki innych roślin, z których ogród był dumny. Rozerwane jest m.in. ogrodzenie u hien, szyby u uchatek i wydr. Zwierzęta udało się, na szczęście, ocalić przed nawałnicą. Nadal z powodu ciężaru śniegu łamią się tu jednak konary. Zoo jest i na razie pozostanie nieczynne dla zwiedzających. Ogród wspiera już prezydent Krakowa, straż pożarna i Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Być może uda się uprzątnąć ten teren do poniedziałku.