Z Konkursu Chopinowskiego sprzed dziesięciu lat w pamięci pozostały mi szczególnie Mazurki z op. 17 w jego wykonaniu. Ostatecznie rosyjski pianista otrzymał wówczas trzecią nagrodę.
Swój talent Kobrin potwierdził pięć lat później na innym prestiżowym konkursie – Van Cliburna w USA. Zdobył złoty medal, co zapoczątkowało jego amerykańską karierę.
[wyimek] [link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Z Kulturą na Ty! - poleć swoje wydarzenie kulturalne[/link][/wyimek]
Dziś Kobrin ma 30 lat, skrócił swoje imię na Alex, by brzmiało bardziej po amerykańsku, i ma sporo poważnych sukcesów koncertowych. Występował z Nowojorskimi Filharmonikami czy na festiwalu BBC Proms w Londynie. Nagrał sporo płyt, m.in. z utworami Brahmsa czy Chopina, który pozostał dla niego ważnym kompozytorem.
Teraz pianista wrócił do Warszawy, ale dla Mozarta. Z orkiestrą Filharmonii Narodowej zagra koncert c-moll KV 491, w którym można odnaleźć zapowiedź nadchodzącego romantyzmu. Dyrygować będzie Eiji Oue. Jest Japończykiem, ale tak jak Kobrin silnie obecnym na rynku amerykańskim. Był zresztą uczniem legendarnego Leonarda Bernsteina.