Kiedy spotykam ludzi, którzy mówią, że lubią zwierzęta, ale nie lubią kotów, to zawsze ich pytam, czy kiedykolwiek mieli kota. Prawie zawsze odpowiadają, że u nich w domu były tylko psy. A jak ktoś chociaż raz miał kota, to staje się kociarzem na całe życie.
Dlaczego?
Koty są indywidualistami. Mają silny charakter i to mi się w nich podoba. Kochają człowieka, szanują go, ale nie podporządkowują mu się tak bardzo jak psy. Kiedyś pan zadzwonił do radia i powiedział: „Mam psa i kota. Pies uważa, że to ja jestem jego panem. Kot twierdzi, że to on jest panem”. Bardzo mi się to spodobało. U nas w domu też rządzi Yeager.
Jak polubić kota, skoro podobno przywiązuje się on do miejsca, a nie do właściciela?
Nie wierzę w to. Wszystkie koty, które miałam, były do mnie przywiązane. Miałam kiedyś kotkę Zuzię, która była ze mną przez 15 lat. To był kot, który kochał ludzi i był wierny swoim właścicielom. Z Zuzią przeprowadzałam się kilka razy i nigdy jej to nie przeszkadzało. Tylko raz miała do mnie pretensję, gdy przeprowadziłyśmy się z domu z ogrodem do apartamentu. Sikała wtedy ze złości do mojego łóżka.
Mówi się, że ktoś żyje jak pies z kotem. Czy to znaczy, że jeśli ma się psa, to trzeba zrezygnować z kota?