Najbardziej rozchwytywany i rozpoznawalny dziś polski aktor, Borys Szyc, 4 września skończył 33 lata. Za trzy tygodnie odbędzie się premiera 33. fabularnego filmu, w którym zagrał. Zwycięskiej, także na ekranie – „1920. Bitwy Warszawskiej".
Nie wdając się w numerologiczne niuanse, trudno byłoby sobie życzyć lepszego prezentu na przełomowe urodziny. I zarazem podsumowania pierwszej zawodowej dekady. Bo choć nie sposób wyobrazić sobie teraz teatru i kina bez Borysa Szyca, aktor ten pojawił się na ekranie i scenie raptem dziesięć lat temu. I wykorzystał czas maksymalnie.
Wejście Szyca
W „Przedwiośniu" Filipa Bajona swoją drugoplanową rolą „kradł" kolegom wszystkie wspólne sceny. W tym samym czasie dostał nagrodę za kreację Płatonowa w dyplomowym spektaklu warszawskiej Akademii Teatralnej. Debiutancki Bucefał w „Bambini di Praga", na deskach Teatru Współczesnego, przyniósł mu pierwszego Feliksa. Oba spektakle wyreżyserowała Agnieszka Glińska.
– Utalentowany, pewny siebie, chwilami bezczelny. Od początku wiedział, czego chce – tak wspominają go koledzy z roku.