Nowy album Bryana Adamsa

„Tracks of My Years” to pierwszy od sześciu lat nowy album piosenkarza - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 08.10.2014 18:44 Publikacja: 08.10.2014 18:41

Bryan Adams,Tracks of my years, Universal Music Polska, CD 2014

Bryan Adams,Tracks of my years, Universal Music Polska, CD 2014

Foto: Rzeczpospolita

O udział Bryana Adamsa w nagraniach zabiegały takie gwiazdy jak Luciano Pavarotti, Barbra Streisand, Tina Turner i Smokey Robinson. Do współpracy zapraszały go wielkie hollywoodzkie wytwórnie filmowe. Śpiewając ze Stingiem i Rodem Stewartem „All For Love", promował „Trzech muszkieterów". W „Don Juanie DeMarco" znalazła się jego piosenka „Have You Ever Loved a Woman", w „Robin Hoodzie" – „Everything I Do...".

Radiowe szlagiery

Do nagrania nowej płyty namówili Adamsa kanadyjscy producenci David Foster i Bob Rock. Na „Tracks of My Years" słyszymy nową piosenkę Adamsa „She Knows Me" – reszta to m.in. „Any Time At Alla" The Beatles, „I Can't Stop Loving You" Raya Charlesa, „Lay Lady Lay" Boba Dylana, „Rock and Roll Music" Chucka Berry'ego, „God Only Knows" The Beach Boys.

– Nagranie tej płyty może wydawać się łatwe, ale to pozór – powiedział Adams. – W ciągu ostatnich dwóch lat na nagrania poświęciłem ze trzy miesiące. Jako młody człowiek słuchałem Black Sabbath i Led Zeppelin, ale zasada była prosta. Wybieramy piosenki, które były grane przez radio i słyszał je każdy, kto ma tranzystorowy odbiornik. A potem gramy tak długo, aż przestanie przypominać oryginał.

Nie tylko bardzo osobiste wykonania przekonują, że wybrane hity były bardzo ważne dla Adamsa. Świadczy o tym okładka ze zdjęciem z domowego archiwum, na którym widzimy go w hipisowskich ciuchach, z włosami sięgającymi torsu. A już w listopadzie ukaże się wznowienie wydanej 30 lat temu, przełomowej w dorobku muzyka płyty „Reckless", wzbogaconej o sześć niepublikowanych nigdy piosenek.

Solista, który sprzedał ponad 100 milionów albumów, ma prawo łączyć swoje piosenki z reinterpretacjami największych szlagierów muzyki pop. Tym bardziej że nie dbał ostatnio o swoje dochody, tylko zbierał pieniądze dla najbiedniejszych. Dla wielu gwiazd działalność charytatywna bywa elementem piaru. Dla Adamsa, od czasu Live Aid, była zawsze ważnym motywem działalności. Po 2008 roku, gdy nagrał ostatnią płytę „11" – stała się najważniejszym.

Inna glina

Gdziekolwiek występował – zbierał ponad milion dolarów na działalność edukacyjną. Po tsunami w Tajlandii odbudowywał tam szkoły i zbudował centrum sportowe na Sri Lance. Fender Stratocaster podpisany przez najsłynniejszych gitarzystów świata dzięki jego zaangażowaniu został sprzedany za 3,7 mln dolarów. Był pierwszą gwiazdą, która wystąpiła w Pakistanie po ataku na World Trade Center.

Nie tylko działalność charytatywna sprawia, że Adams ma wizerunek dobrego człowieka. Ostatni raz palił marihuanę w latach 70. jako nastolatek. Trafił wtedy do więzienia. Od tego czasu nie używa narkotyków, bo zniszczyłyby jego głos i życie koncertowe. Lubi domowe zacisze, występy tylko w weekend.

Kanadyjska gwiazda woli odpoczywać w ciągu tygodnia, a w weekendy grać koncerty. To jego idealny sposób na życie.

– Nie jestem w stanie zrozumieć tych gwiazd filmu i estrady, które nie wyobrażają sobie tygodnia bez pokazania się na premierze, bankiecie – dziwi się Adams. – Wydaje mi się, że jestem ulepiony z innej gliny. Pozostaję sobą bez względu na to, czy gram koncert, jestem na czyimś koncercie czy też robię zakupy.

Pierwszy jego album sprzedał się w nakładzie tylko 100 tys. egzemplarzy. Następny kupiło 400 tys. fanów, trzeci już blisko milion, czwarty zaś „Reckless" przekroczył nakład 8 mln kopii i otworzył w 1984 r. przed Adamsem drogę na pop-rockowy top.

Rok później zastał zaproszony do pamiętnego charytatywnego koncertu Live Aid, niedługo później otwierał występy Tiny Turner. Była to podówczas jedna z najlepiej sprzedających się tras koncertowych na świecie. Dobrą zaprawą do grania 100 koncertów rocznie stało się dzieciństwo.

Adams, jako syn kanadyjskiego dyplomaty w służbie Organizacji Narodów Zjednoczonych, podróżował po całym świecie, mieszkał w Izraelu, Austrii, Portugalii i Francji. Kiedy miał 15 lat, jego rodzice się rozwiedli, on wraz z bratem i mamą zamieszkał w Van-?couver. Tam grał w szeregach lokalnego zespołu Shock and The Sweeney.

Choć z urodzenia Bryan Adams jest Kanadyjczykiem, od kilku lat mieszka w eleganckiej londyńskiej dzielnicy Chelsea, znanej także z powodu Stamford Bridge, położonego tam stadionu pierwszoligowego zespołu piłkarskiego, na którego trybunach muzyk zasiada, kiedy tylko jest w mieście. Ma wykupiony całoroczny karnet.

W Chelsea Adams nabył i wyremontował trzypiętrową kamienicę z garażem. Stoi w nim ulubiony samochód muzyka Land Rover. To jakby pamiątka po wielkich przestrzeniach ojczystej Kanady, które pokonywać można tylko wozem terenowym.

Adamsa można spotkać często w popularnym angielskim supermarkecie Tesco, londyńskim autobusie czy metrze.

– Zdaję sobie sprawę, jak bardzo zmieniłoby moje życie zbyt poważne traktowanie sławy, nagród, poklasku – zapewnia Adams. – Dlatego staram się od tych wszystkich spraw żyć z daleka. Nie komponuję muzyki dla pieniędzy, zdobycia pięknych kobiet czy też narkotyków.

O udział Bryana Adamsa w nagraniach zabiegały takie gwiazdy jak Luciano Pavarotti, Barbra Streisand, Tina Turner i Smokey Robinson. Do współpracy zapraszały go wielkie hollywoodzkie wytwórnie filmowe. Śpiewając ze Stingiem i Rodem Stewartem „All For Love", promował „Trzech muszkieterów". W „Don Juanie DeMarco" znalazła się jego piosenka „Have You Ever Loved a Woman", w „Robin Hoodzie" – „Everything I Do...".

Radiowe szlagiery

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem