„Porażająca opowieść o szukaniu prawdy i ponaddwudziestoletniej próbie demaskowania kłamstwa". „Autorzy oskarżają służby specjalne, policję i prokuraturę o błąd zaniechania, brak kompetencji i – co brzmi najpoważniej – złą wolę". Takie recenzje wystawili tej książce Bogdan Rymanowski, dziennikarz TVN 24, Krzysztof Ziemiec, dziennikarz TVP, i Piotr Pytlakowski, dziennikarz tygodnika „Polityka".
Można podejrzewać, że chwalą oni publikację Krzysztofa M. Kaźmierczaka i Piotra Talagi „Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa" nie tylko ze względu na zawodową solidarność. Bo tej – jak przekonali się autorzy książki w czasie swej batalii o prawdę na temat zabójstwa młodego reportera śledczego z Poznania – często w naszym środowisku brakuje. Choć zwykle ekscytują nas statystyki pokazujące, ilu reporterów straciło życie, pełniąc obowiązki w różnych rejonach świata, to sprawa Ziętary długo nie mogła się u nas przebić. Dlaczego? Jedni uznają, że zadziałał mechanizm wyparcia – w III RP, demokratycznym państwie prawa, takie zabójstwa miały się nie zdarzać. Ale są i tacy, którzy powiedzą, że „inni szatani byli tam czynni". Autorzy piszą zresztą o kłamliwych programach telewizyjnych czy dziwnych tekstach w gazetach, po których zeznania wycofywali ważni świadkowie.