Tragiczna lista błędów śledczych

„Rzeczpospolita” dotarła do białej księgi błędów, jakie popełniono w śledztwie dotyczącym uprowadzenia w 2001 r. Krzysztofa Olewnika, syna biznesmena spod Płocka. Gdyby ich nie popełniono, chłopak mógłby żyć.

Publikacja: 02.04.2008 06:21

Tragiczna lista błędów śledczych

Foto: Rzeczpospolita

Listę nieprawidłowości opracowali olsztyńscy prokuratorzy, którzy w połowie 2006 r. przejęli z warszawskiej prokuratury śledztwo w sprawie uprowadzenia syna biznesmena spod Płocka. Z opracowania wynika, że zarówno policjanci, jak i prokuratorzy wcześniej zajmujący się sprawą dopuścili się kardynalnych zaniedbań.

– Jestem pewny, że nie były to przypadkowe błędy. Za dużo tu zbiegów okoliczności – uważa Włodzimierz Olewnik, ojciec ofiary. Stawia sobie za cel doprowadzić do ukarania winnych nieprawidłowości i zleceniodawców zbrodni. Jest przekonany, że lista tych, którzy maczali palce w porwaniu, nie kończy się na skazanych bandytach.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Płocku skazał Sławomira Kościuka i Roberta Pazika – którzy zabili porwanego Krzysztofa – na dożywocie. Innym wymierzył kary od roku do 15 lat więzienia. Z białej księgi wynika, że Pazik, Kościuk i inni zamieszani w porwanie na długo przed zatrzymaniem przewijali się w śledztwie.

Krzysztof Olewnik został uprowadzony w 2001 r. ze swojego domu w Drobinie po imprezie, jaką urządził dla miejscowych policjantów. Bawili się na niej mundurowi m.in. z Płocka i Sierpca. Mimo tego po zniknięciu Krzysztofa śledztwo powierzono Komendzie Miejskiej Policji w Płocku. Błędy były już na starcie: nie zabezpieczono śladów biologicznych. Potem było tylko gorzej. Porywacze, którzy zażądali 300 tys. euro okupu, kilkadziesiąt razy telefonicznie kontaktowali się z rodziną. Choć to wydaje się nieprawdopodobne, policja nie rejestrowała rozmów. – Nagrania były rejestrowane tylko przez pracowników firmy detektywistycznej, a potem przez rodzinę przekazywane policji – wynika z białej księgi.

Po roku śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Czynności wykonywali już policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu – sekcja w Płocku, potem CBŚ. Ale sprawa stała w miejscu. W styczniu 2003 r. zmarnowano cenny sygnał – anonim podrzucony ojcu ofiary. „Kluczem do zagadki jest Ireneusz Piotrowski, ps. Bokser, który w okolicach Nowego Dworu pilnuje Krzysztofa, a kontaktuje się z nim Pazik” – informował autor. Ale anonimu nikt nie sprawdził. – Gdyby od razu sprawdzono Piotrowskiego i Pazika, ujawniono by ich powiązania z Wojciechem F., który kierował porwaniem – wynika z białej księgi.

Jednak stołeczni śledczy nie potrafili rozwiązać łamigłówki. Forsowali jedną wersję: samouprowadzenia. Tymczasem w styczniu 2003 r. Krzysztof jeszcze żył. Bandyci trzymali go w piwnicy domu, potem w betonowym szambie. Zabili go w sierpniu 2003 r., miesiąc po odebraniu pieniędzy. Sprawa przekazania okupu – to kolejna plama, o której mowa w białej księdze. – Przekazanie okupu nie było monitorowane przez policję, a banknotów nie oznaczono – wynika z opracowania. Rodzina Olewników sama kserowała banknoty i spisała ich numery. Porywacze byli w kontakcie telefonicznym z siostrą Krzysztofa, która torbę z pieniędzmi zrzuciła z wiaduktu przy Trasie Toruńskiej. Policja ich nie złapała. – Gdyby monitorowano przekazanie okupu, sprawców można byłoby zidentyfikować – wynika z białej księgi.

Nazwiska głównych sprawców porwania pojawiały się w śledztwie wielokrotnie. Sławomir Kościuk np. korzystał z karty telefonicznej, z której odtworzono głos uprowadzonego Krzysztofa Olewnika. Gdy latem 2004 r. policja przeprowadziła u niego przeszukanie, nie znalazła 100 tys. zł z okupu, które schował pod kanapą.

Kościuk dwa razy był zatrzymany przez stołecznych śledczych – najpierw latem 2004 r. Ale po przesłuchaniu został zwolniony. – Prokurator Robert Skawiński chciał stawiać Kościukowi zarzuty, ale jego przełożeni się na to nie zgodzili, uznając, że brakuje dowodów.

Dzisiaj śledczy, którzy bez efektu prowadzili sprawę, nabrali wody w usta. – Nie mogę się wypowiadać – mówi „Rz” prokurator Robert Skawiński. Porywaczy postawili przed sądem dopiero olsztyńscy prokuratorzy i policjanci. Ale nie zdołali uratować Krzysztofa.

Teraz badają, czy i kto w śledztwie w sprawie porwania popełnił błędy. – Jest za wcześnie, by przesądzać, czy te zaniedbania wynikały z niekompetencji, czy też ich tło mogło być inne. Wszystko sprawdzamy – mówi „Rz” Krzysztof Stodolny z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, który potwierdza jedynie istnienie białej księgi.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Płocku skazał Sławomira Kościuka i Roberta Pazika, którzy zabili Krzysztofa Olewnika, na dożywocie

Listę nieprawidłowości opracowali olsztyńscy prokuratorzy, którzy w połowie 2006 r. przejęli z warszawskiej prokuratury śledztwo w sprawie uprowadzenia syna biznesmena spod Płocka. Z opracowania wynika, że zarówno policjanci, jak i prokuratorzy wcześniej zajmujący się sprawą dopuścili się kardynalnych zaniedbań.

– Jestem pewny, że nie były to przypadkowe błędy. Za dużo tu zbiegów okoliczności – uważa Włodzimierz Olewnik, ojciec ofiary. Stawia sobie za cel doprowadzić do ukarania winnych nieprawidłowości i zleceniodawców zbrodni. Jest przekonany, że lista tych, którzy maczali palce w porwaniu, nie kończy się na skazanych bandytach.

Pozostało 85% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo