Ich odtajnienie obiecał rodzinie ofiary na dzisiejszym spotkaniu minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
– Akta operacyjne przejrzą prokuratorzy, potem ja i pełnomocnik mamy wybrać te, które uznamy za potrzebne na użytek śledztwa – mówi "Rz" Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego w 2001 roku i zamordowanego dwa lata później Krzysztofa.
To – jak mówi biznesmen – w zasadzie jedyny konkret, z jakim wyszedł ze spotkania z szefem resortu sprawiedliwości.
– Jestem zawiedziony, bo na większość pytań wciąż nie mam odpowiedzi. Ci, którzy mataczyli, kierowali śledztwo na fałszywe tory i dopuścili się zaniedbań, przez które zginął mój syn, wciąż są bezkarni – mówi Włodzimierz Olewnik. Pyta, dlaczego tak długo czeka na akta.
Olewnikowie od dawna chcą odtajnienia materiałów operacyjnych. – Liczymy, że są w nich odpowiedzi na kluczowe pytania: na jakiej podstawie policjanci tworzyli notatki, które potem wyznaczały błędne kierunki śledztwa w sprawie porwania Krzysztofa? Czym się kierowali, uznając jedne tropy za wiarygodne, inne nie? – mówi "Rz" mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny ofiary.