Przez prawie dwa lata prowadziła pani ze studentami obserwację cmentarzy w Katowicach i Gliwicach. Jakie wnioski wypływają z pani badań?
To były badania obserwacyjne. Co miesiąc, co tydzień, niemal każdego dnia notowaliśmy swoje spostrzeżenia: natężenie ruchu, charakterystykę osób odwiedzających cmentarze, a także po co na nie przychodzą. Okazuje się, że cmentarze mają swój stały, niezmienny rytm wyznaczany przez zmieniające się pory roku. Najtłumniej odwiedzane są oczywiście teraz, od października do listopada. Zimą, do marca praktycznie zamierają, nawet boczne alejki są nieodśnieżane. Budzą się wiosną i latem. Są wtedy także miejscem spacerów, wymiany poglądów. Duży ruch, więcej zniczy zaobserwować można wyjątkowo pod koniec stycznia w Dzień Dziadka i Babci.
Czy cmentarze zmieniają się tak, jak zmieniają się obyczaje?
Odzwierciedlają na pewno rozluźnienie obyczajów, jakie obserwujemy w życiu. Spacery z psem czy rozmowa przez telefon komórkowy kiedyś były niedopuszczalne, dziś jest inaczej. Liberalizuje się nasze życie, więc liberalizuje się życie wokół cmentarzy.