Poruszanie się po witrynach internetowych nie tylko nie czyni nas anonimowymi, ale wręcz ułatwia naszą inwigilację.
Głośno ostatnio było o ataku hakerów na komputery pracowników Facebooka. I Amerykanach, którzy stworzyli system służący rządowi do zbierania informacji o obywatelach na podstawie danych z serwisów społecznościowych. Alior Bank natomiast chce zarabiać pieniądze, udostępniając dane o aktywności swoich klientów w Internecie innym firmom, np. ubezpieczeniowym (jak podkreśla bank, będzie to robić za zgodą klientów).
Aby skutecznie chronić informacje o sobie w sieci, warto najpierw zdać sobie sprawę z zagrożeń, jakie na nas czyhają w Internecie. Tych jest niestety coraz więcej.
Z roku na rok zwiększa się liczba cyberprzestępstw. Choć metod jest wiele, np. fałszywe komunikaty i prośby o podanie informacji (phishing), ataki na bazy danych serwisów czy indywidualne konta, to cel jest najczęściej ten sam: zdobyć nasze hasła i informacje o kontach i kartach płatniczych.
Aby takie dane wpadły w ręce przestępców, często wystarczą mu dane naszej skrzynki e-mail lub portalu, w którym mamy konto. Coraz poważniejszym problemem jest też stalking, czyli dręczenie. Internetowi dręczyciele potrafią – mając nasz nick lub adres e-mail – odnaleźć nas w rzeczywistości, zamawiać na nasz adres pizzę, zalać nasze konto spamem czy publikować kompromitujące materiały.