Zarząd SLD ma zdecydować, co począć z Ryszardem Kaliszem, wiceprzewodniczącym Klubu SLD, który zamierza zaangażować się w projekt Europa Plus Aleksandra Kwaśniewskiego i Janusza Palikota. Od tygodnia w Sojuszu dyskutuje się, czy Kalisz powinien zostać oddany pod sąd partyjny, jeżeli nie zechce odciąć się od projektu eksprezydenta.
Józef Oleksy, wiceprzewodniczący Sojuszu, uważa, że decyzję o ewentualnym odejściu z SLD może podjąć jedynie sam Kalisz, bo na podstawie statutu nie da się go wykluczyć z partii za dotychczasowe działania. Wygląda jednak na to, że zarząd zechce skierować sprawę do sądu.
– Chyba że Kalisz posypie głowę popiołem, to wówczas ma szansę na rehabilitację – mówi jeden z polityków Sojuszu.
Nikt nie broni Ryszarda Kalisza
Według informacji „Rz" na poniedziałkowym zarządzie mazowieckiego SLD, gdzie również omawiano tę sprawę, nikt nie bronił Kalisza. Co najwyżej zastanawiano się, jaką karę powinien ponieść. Proponowano np., by Kalisz został pozbawiony wszystkich funkcji, które pełni z nadania partii. Warszawski poseł jest członkiem zarządu krajowego Sojuszu, wiceprzewodniczącym Klubu Poselskiego SLD i przewodniczącym Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Mazowieckich działaczy rozsierdził fakt, że Kalisz z jednej strony twierdzi, iż chce pozostać w Sojuszu, a z drugiej publicznie opowiada, iż jest to formacja schyłkowa.