Choć los premiera i jego ewentualna przyszłość w Brukseli to wciąż duża niewiadoma, od kilku dni trwają spekulacje na temat tego, kto mógłby zastąpić jeśli Tusk faktycznie stanąłby na czele Rady Europejskiej. Jednym z nieoczekiwanych kandydatów jest skonfliktowany z premierem Grzegorz Schetyna, który pytany o to dziś rano w TVP Info nie zaprzeczył, że byłby zainteresowany przejęciem schedy po Tusku.
- Jeśli będzie zmiana i on zrezygnuje z przywództwa w PO, bo nie będzie mógł łączyć tych funkcji, to ja jestem do dyspozycji – zadeklarował poseł. – Platforma jest wartością i trzeba o nią dbać. Wymaga pracy i serca - dodał.
Były wicepremier zaznaczył jednocześnie, że w kwestii wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej "nic nie jest zamknięte", a rozstrzygnięcia może nie przynieść nawet kolejny szczyt UE 30 sierpnia. Schetyna dał do zrozumienia, że premier, jeśli dostanie ofertę, by przewodzić RE, powinien tę propozycję przyjąć.
- Polska nie jest jedyna w grze, ale ta propozycja leży na stole i jest bardzo interesująca. Myślę też, że nie tylko Platforma Obywatelska, ale i inne partie, także te opozycyjne, powinny widzieć w tym wielką szansę dla Polski, dla zbudowania pozycji w Europie - powiedział polityk. Podkreślił przy tym, że Tusk jest "zbyt wytrawnym politykiem" by otwarcie powiedzieć, że jest zainteresowany objęciem funkcji w Brukseli.
Na temat przyszłości partii i szans premiera wypowiadała się dziś rano również kolejna z typowanych na następcę szefa PO kandydatek, marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Również ona uważa, że zaszczytem byłoby, gdyby Tusk szefował - tu pomyliła instytucje - Radzie Europy.