Do zbrodni doszło pod koniec lutego w mieszkaniu przy ul. Rzgowskiej w Łodzi. Policjanci przyjechali tam, by zatrzymać właściciela. – Mieli nakaz wystawiony przez prokuraturę Łódź Widzew. Mężczyzna miał być do niej doprowadzony, by usłyszeć zarzuty zmuszania świadka : dziewczyny jego syna do zmiany zeznań – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Syn Andrzeja W. odpowiada za usiłowanie zabójstwa. Prosił ojca, by ten „przemówił do rozsądku" jego dziewczynie. Andrzej W. pojechał do kobiety. Zaczął jej grozić, a potem bić. - Przewrócił ją na podłogę i uderzał pięścią i nogą w twarz. Złamał kobiecie nos – opowiada prok. Kopania.
Młoda kobieta powiadomiła prokuraturę, a ta zdecydowała o zatrzymaniu Andrzeja W. Kiedy policjanci pojechali do jego mieszkania drzwi były uchylone. Mundurowi weszli do środka. A tam na podłodze znaleźli zwłoki młodej, jak się później okazało 23-letniej kobiety, konkubiny Andrzeja W.
- W mieszkaniu widoczne były liczne ślady krwi. Prokurator i policjanci przeprowadzili oględziny miejsca zbrodni, a medyk sądowy przeprowadził oględziny ciała kobiety. Stwierdził, że zgon mógł nastąpić na około sześciu godzin wcześniej – opowiada prok. Kopania.
Zlecono sekcję zwłok ofiary podczas której stwierdzono liczne obrażenia ciała kobiety. - Przyczyną jej śmierci były rozległe urazy głowy. Zdaniem biegłego, charakter stwierdzonych obrażeń, ich lokalizacja na różnych powierzchniach ciała, zwłaszcza na głowie, przemawia za pobiciem jakimś twardym narzędziem. Sprawca uderzał w głowę. Chciał zabić – mówi prok. Kopania.