Sztab prezydenta chce narzucić nowy podział na scenie politycznej: na Polskę racjonalną i Polskę radykalną. Cel – wywołać emocje wyborców, a przez to zwiększyć frekwencję wyborczą, co poprawi wynik Komorowskiego.
To nawiązanie do wyborów sprzed dekady, gdy PiS pokonało Platformą, używając podziału na Polskę solidarną i liberalną. Sztabowcy prezydenta chcą dziś wykorzystać podobny zabieg. Od poniedziałku Komorowski będzie prezentowany jako kandydat Polski racjonalnej, a więc polityk przewidywalny i umiarkowany. W rolach radykałów wystąpią pozostali kandydaci. – Znaleźliśmy dla nich wspólny mianownik – przekonuje jeden ze sztabowców PO. – Andrzej Duda to ekstremista katolicki, który sprzeciwia się in vitro i chodzi do Radia Maryja. Magdalena Ogórek też ma ekstremistyczne postulaty, choćby napisanie prawa na nowo. Paweł Kukiz, Janusz Korwin-Mikke czy Janusz Palikot to dla większości wyborców z definicji ekstremiści.
Podział na Polskę racjonalną i radykalną według badań jest istotny dla wyborców
Podział na Polskę racjonalną i radykalną to efekt badań społecznych, które zamówił sztab Komorowskiego. Mają one pokazywać, że dziś, po niemal dekadzie konfliktu PO i PiS, podział na radykałów i racjonalistów jest dla Polaków ważniejszy od dawnego podziału na ciepłych socjalistów i nieczułych liberałów.
Oczywiście, dla sztabu PO kluczowe jest obsadzenie w roli kandydata Polski radykalnej Andrzeja Dudy z PiS. Dlatego jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydent podpisze kontrowersyjną konwencję w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet, którą Kościół uważa za zagrożenie dla tradycyjnego modelu rodziny. Duda jest przeciwnikiem konwencji i popiera w tej kwestii stanowisko episkopatu. – Chodzi o to, żeby sprowokować Dudę do kolejnych radykalnych wypowiedzi w kwestiach obyczajowych – przyznaje jeden ze strategów kampanii prezydenta.
Nowemu podziałowi podporządkowane zostały wszystkie elementy kampanii Komorowskiego aż do wyborów. W poniedziałek prezydent zaprezentuje wyborczy spot, który został zbudowany wokół tej osi. Obrazki z objazdu Komorowskiego bronkobusem, na których prezydent został przedstawiony w roli troskliwego ojca narodu, zostały zestawione ze zdjęciami osób zakłócających jego spotkania. – Wykorzystujemy błąd PiS, które nie było w stanie okiełznać lokalnych działaczy – przyznaje jeden z twórców kampanii.