Otóż niemiecki właściciel brukowca „Fakt" przywołał jego polskich redaktorów do rozumu. Redaktor naczelny Robert Feluś jeszcze dzień wcześniej szedł w zaparte, twierdził, że bez zdjęcia dziecka rąbanego siekierą wiedzielibyśmy mniej o Polsce, a teraz grzecznie przeprasza nas i przede wszystkim rodzinę dziewczynki. Ta sprawa to najlepszy dowód, że polskie brukowce wymknęły się spod kontroli i ludzie z ojczyzny „Bilda" muszą dawać po łapach swym polskim kolegom po brudnym fachu, by ci nie popadli w dewiację, której dają tyle miejsca na łamach.
Presserwis podaje, że w sprawę miał zaangażować się nawet Radosław Sikorski wysyłając informację do centrali wydawnictwa Springer, ale firma zaprzecza, by miało to jakikolwiek wpływ na jej działania. Natomiast pani z wydawnictwa Springer przekonuje nas, że decyzja o przeprosinach została podjęta nie na rozkaz z Niemiec, lecz wspólnie z polską redakcją. To ładnie z jej strony, nawet jeśli to nieprawda.
Bohaterem pierwszych stron gazet poważnych jest Paweł Fajdek i jego złoto mistrzostw świata. „Rzeczpospolita" podkreśla, że jest to zwycięstwo planowe, bo od dawna nie mieliśmy tak pewnego kandydata do złota. Sam bohater zachowuje się skromnie i godnie, narzeka na chińskie jedzenie i obiecuje, że solidnie naje się dopiero po powrocie do domu. To bez wątpienia nie jest idol dla hipsterów z Placu Zbawiciela.
„Rzeczpospolita" stawia także dość niespodziewane, ale istotne pytanie: „Czy z powodu stanu klęski żywiołowej czyli suszy, trzeba będzie przełożyć wrześniowe wybory?" Grożba jest zaskakująco realna, jesienny kalendarz polityczny może zależeć od tego czy spadnie deszcz, a podobno ma nie spaść, jeśli wierzyć meteorologom.
W „Gazecie Wyborczej" z troską o lasach. „Choć ceny drewna spadały, leśnicy z Lasów Państwowych wycinali coraz więcej i wypłacali sobie coraz wyższe pensje" - pisze ekologiczny guru gazety Adam Wajrak.