Dzisiaj świnoujski terminal gazowy LNG w ramach tzw. rozruchu technicznego przyjmuje pierwszy gazowiec z Kataru. Kolejna tego typu – próbna dostawa spodziewana jest w lutym. Zdolność regazyfikacyjna terminalu to 5 mld metrów sześciennych rocznie, a jeżeli zapadnie decyzja o wybudowaniu trzeciego zbiornika – urośnie do 7,5 mld, co stanowi połowę zużycia w Polsce. Udało się. Z wieloma przeszkodami, awanturami, a nawet negatywną kontrolą NIK w tle. Ale jest.
Gdańsk przegrał wtedy rozgrywkę, mimo silnego lobby politycznego, a także argumentów ekonomicznych o niższym koszcie budowy niż w Świnoujściu, bliskości zbiorników gazowych czy lepszej infrastruktury. Wybór Świnoujścia nie przerwał jednak dyskusji, bo szybko pojawiła się koncepcja budowy kolejnego terminalu. Tym razem pływającego i to do odbioru CNG. Pomysł trafił jednak do szuflady. Teraz temat ponownie powrócił w exposé premier Beaty Szydło, która zapowiedziała przymiarkę do kolejnych inwestycji: rozbudowy świnoujskiego terminalu, a może i budowy nowego w Gdańsku. W ślad za tym znów ruszyły analizy i oceny zasadności, a także i kosztów inwestycji. I tutaj właśnie jest pies pogrzebany. Punktem wyjścia do dyskusji powinno być ustalenie, czy budowę terminalu gazowego traktować w kategorii biznesu, czy też polityki państwa jako elementu jego suwerenności. Jeżeli to drugie, to kwestia – czy Polskę stać czy nie na drugi terminal, powinna być drugorzędna.
Dla putinowskiej Rosji gaz to instrument wpływów w Europie, używany nie tylko jako źródło kasy, ale i broń dalekiego zasięgu. Ostatnio najczęściej testowana na Ukraińcach. My też nie mamy lekko – nasza umowa z Gazpromem kończy się w 2022 roku, a ceny, jakie płacimy, wciąż należą do najwyższych w Europie. Światowa polityka gazowa jest bezwzględna, a w samej UE dość schizofreniczna. Z jednej strony obowiązuje linia europejskiej solidarności energetycznej, z drugiej kraje członkowskie i tak robią, co chcą, czego przykładem jest gazociąg Nord Stream. Tak więc czy budować terminal w Gdańsku? Każda inicjatywa dająca niezależność gazową jest wskazana.
Zresztą podobne inwestycje podejmują też inne kraje, mimo że dzisiaj wykorzystanie zdolności tego typu terminali w Europie jest na dość niskim poziomie.
Zresztą ekonomicznie też nam się to może opłacić. Zużycie gazu będzie wzrastać, a nie spadać. Wg danych Ministerstwa Gospodarki w 2020 r. może osiągnąć 17,1 mld m sześc., w 2025 już 19 mld, a w 2030 przekroczyć 20 mld. Dzięki niezależności od Rosji będziemy mogli z innej pozycji negocjować kolejne kontrakty.